Publikacja polskiego wydania "Batman Imposter" zbiegła się w czasie z premierą kinową najnowszego filmu o Batmanie. Nie powinno to dziwić, mają bowiem ze sobą punkty styczne.
Podobnie jak w kinowej projekcji, komiksowy Mroczny Rycerz działa dopiero kilkanaście miesięcy, lecz jest już postacią dobrze znaną w Gotham – choć przez wielu postrzeganą jako zagrożenie lub co najwyżej dziwactwo. Próba pozbycia się nowego stróża prawa prowadzi do pojawienia się drugiego Batmana. Ten jednak za nic ma zasadę o oszczędzaniu łotrów i stacje telewizyjne obiega nagranie wykonanej przez niego egzekucji. Prawdziwy Mroczny Rycerz staje przed nie lada wyzwaniem oczyszczenia się z zarzutów bez zdradzania prawdziwej tożsamości.
Nikłe doświadczenie jako mściciel to nie jedyna cecha łącząca "Batman Imposter" z kinowym obrazem. W obu przypadkach mamy okazję obserwować Batmana, który jeszcze nie okrzepł w swojej roli mściciela popełniającego błędy, obrywającego od łotrów, cieszącego się sympatią pojedynczych osób – w filmie są to Alfred i James Gordon, w komiksie tę funkcję pełni psychoterapeutka Bruce'a Wayne'a.