Lucky Luke to prawdziwa legenda Dzikiego Zachodu. Były jednak czasy, kiedy jego imię nie przerażało przestępców, a postura sprawiała, że traktowali go jak żółtodzioba. I prędko odbiło im się to czkawką.
Młodzieniec wraz ze swym wiernym Jolly Jumperem podąża prosto do Red City, gdzie ma objąć stołek szeryfa. Wieść gminna niesie, że słowo "red" w nazwie miejscowości wzięło się od krwi stróżów prawa, jaka wsiąkła w tutejszą glebę. Niewesołe pogłoski o przestrzeganiu prawa w miasteczku prędko okazują się prawdziwe – zanim Lucky Luke na dobre dociera do nowego miejsca pracy, traci swego konia i ubiór na rzecz złodziejaszków. W Red City spotyka zaś lokalnego herszta, właściciela saloonu i mistrza szulerów – tytułowego Pata Pokera. Watażka, podobnie jak i jego podwładni, będą musieli szybko zweryfikować swoją opinię o nowym szeryfie.
"Lucky Luke kontra Pat Poker" powstał jeszcze w latach 50. ubiegłego stulecia i na dodatek na początku wówczas jeszcze samodzielnej drogi Morrisa z Samotnym Kowbojem. Da się to odczuć w sferze scenariuszowej, zdradzającej niedociągnięcia warsztatowe i jeszcze pewną niezręczność w rozwikływaniu intryg. Komiks dzieli się na dwie historyjki i w obu Lucky Luke mierzy się z Pokerem i jego sojusznikami, lecz przez to dostajemy krótsze i prostsze przygody, niż w wielu późniejszych odcinkach Samotnego Kowboja. Nie odnotowałem też aż tylu dowcipnych sytuacji, co w epizodach tworzonych we współpracy z Rene Goscinnym. Ale dosyć narzekania, bo nawet w gorszej formie "Lucky Luke" to klasyk komiksu dostarczający relaksującej lektury za sprawą humorystycznego przemiału westernowych motywów.
"Lucky Luke kontra Pat Poker" cierpi na pewne bolączki wieku – wówczas, bo komiks powstał blisko 70 lat temu – dziecięcego. Styl i wprawa w opowiadaniu historii z licznymi gagami i zwrotami akcji dopiero się kształtują, lecz pomimo tego potrafi dać sporo frajdy.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz