Kiedy drogi Supermana i Jokera się przecięły, Człowiek ze Stali nie ceregielił się z zabójczym klaunem, tak jak Batman. Równocześnie ich spotkanie stało się zaczątkiem wydarzeń o najpierw globalnej, a teraz także kosmicznej wadze.
W pierwszym tomie "Injustice. Bogowie pośród nas" obserwowaliśmy prawdziwą rewolucję w sposobie pojmowania superherosów. Ci, zamiast nadal skupiać się na zbliżających się zagrożeniach dla ludzkości i wszelkiej maści kosmicznych bytach dokonujących inwazji na Ziemię, skierowali swoją uwagę na brutalne tłamszenie wszelkich przejawów wojen i niesprawiedliwości, siłą zmuszając głowy państwa do zawierania porozumień i zawieszenia broni. Przynajmniej część herosów pod przywództwem Supermana, ponieważ pozostałym bliżej było do Batmana, pragnącego powstrzymać Człowieka ze Stali, zanim ten przekroczy granicę, zza której nie ma już powrotu. W pierwszym tomie Batman został częściowo odsunięty z pierwszego planu – kto zatem stawi czoła Kryptonijczykowi? Wsparcie dla drużyny Mrocznego Rycerza przybywa z Korpusu Zielonych Latarni.
Druga część serii zaczyna się dosyć niemrawo – dowiadujemy się o coraz silniejszej kontroli, jaką dzierży Superman i spółka, potem czeka nas trochę informacji o obozie Batmana, lecz pierwszych kilkadziesiąt stron mija z wrażeniem, jakby Tom Taylor złapał zadyszkę. Potem komiks się rozpędza, scenarzysta kieruje uwagę czytelnika na Korpus Zielonych Latarni i przewodzących mu Strażników, niechybnie prowadząc do konfrontacji z Człowiekiem ze Stali. Gdzieś po drodze Taylor upycha jeszcze Sinestro z jego własnym korpusem oraz wybujałymi ambicjami, który podstępnymi podszeptami – które akurat są napisane bez polotu i rażą naiwnością – wprowadza dodatkowy zamęt, ale finalnie jest też kluczowy dla dalszego rozwoju wydarzeń. Lepiej ma się wątek poświęcony Jimowi Gordonowi, ponieważ komisarz – wraz z wiernymi mu funkcjonariuszami i częścią Bat–rodziny – nie poprzestaje walczyć o porządek w swoim mieście. Smaczku sytuacji nadaje fakt, że stają naprzeciw cyberpolicjantom Supermana i Luthora. W przeciwieństwie do nieprzekonującej części z SInestro, Taylor sprawnie poradził sobie z wplątaniem Gordona i jego drużyny w nierówną walkę.
"Injustice. Bogowie pośród nas" to w dalszym ciągu pozytywnie zaskakująca seria. Jak na komiks, w którym scenarzysta starał się zapewnić jak najwięcej pretekstów do wzajemnych konfrontacji ogromu postaci uniwersum DC (nawet tych fabularnie stojących po tej samej stronie), czyta się go lekko i z zaciekawieniem.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz