
Paradoksalnie taka zmiana może być uznawana za atut, bo w końcu nasz dumny wiedźmin nie należał do panteonu wypieszczonych bohaterów w lśniących zbrojach, ale do gromady skurczybyków, którzy wiele w życiu doświadczyli. Chyba nikogo nie muszę tutaj przekonywać, że Geralt przez te wszystkie lata przeżył niemało – mutacje, nadużywanie śmiertelnie trujących mikstur, kilkakrotne otarcie się o śmierć… a to tylko wierzchołek góry lodowej! Dlatego też, nie dziwiło mnie to, że wielu pasjonatów sagi miało bardzo za złe CD Projekt RED, że odrobinkę ugrzecznili wygląd tego bohatera – w końcu twórcy obiecali trzymać się książkowego pierwowzoru, więc taki „lifting” był troszeczkę nie na miejscu.
No, ale to już przeszłość i po tym nieporozumieniu, nasi rodacy ponownie zasiedli do stołów kreślarskich, słusznie oszpecając Geralta z Rivii. W świecie wirtualnym tę zmianę mogliśmy zaobserwować już dawno temu, więc przyszedł czas na pewne przeobrażenie okładki.

Jak zdradza Tomasz Gop:
„W tym najnowszym wyglądzie Geralta (to okładka gry – tzw. cover render) bardzo podoba mi się to, że są tam wreszcie te wszystkie cechy i smaczki, które od zawsze przebijały do mnie z kart książek.