
Kolejny tydzień i ponowne wieści tyczące się fantastyczny istot, które od początku były fundamentem serii Heroes. Wciąż pamiętam, że jako mały gracz zachwycałem się swoim pierwszym złotym smokiem zakupionym za ciężkie wory złota i kryształu w Heroes III. Aż dziw mnie dziś bierze, że wciąż, pomimo upływu lat, zachwycam się kilkoma setkami pikseli, które poruszają się na ekranie.
Obecnie jednak owe smoki, tytani, centaury, orkowie i inne pomioty fantazji nie są już płaskie niczym kartka papieru, lecz można je obejrzeć z każdej strony, podziwiając mniej lub bardziej zalety swojej karty graficznej i silnika gry. Niestety, czasami mam poczucie, że owe fantastyczne stwory z upływem czasu stają się coraz bardziej... fantastyczne i to w negatywny sposób. Coraz mniej przypominają cokolwiek, co Matka Natura mogłaby stworzyć. Możliwe, że pęd twórców gier za wymyślaniem coraz to nowych, dziwaczniejszych i nigdy wcześniej nie spotykanych istot stał się paranoją, od której bolą mnie trzewia. Dlatego też od jakiegoś czasu poświęcam czas starszym tytułom, nie tylko by nadgonić zaległości czasowe i pochwalić się, że ja też grałem we Wrota Baldura, ale również po to, by moje trzewia przeszły rekonwalescencję przed powrotem do 'wypaśnych' nowych tytułów.
Ale zanadto odbiegłem od tematu, bo miałem zamiar przedstawić wam kolejną jednostkę orientalnego Sanktuarium.