
O pierwszym oficjalnym rozszerzeniu do „Deus Ex: Bunt Ludzkości” słyszeliśmy to i owo już kilka dni temu, więc dla czujnych eksploratorów otchłani sieciowych, oświadczenie Square Enix nie może wzbudzić żadnej ekscytacji. Szkoda tylko, że Eidos Montreal postanowił wykorzystać swoje piętnaście minut tryumfu na wykastrowany materiał, umiejscowiony pod koniec intrygi (kiedy wszystko jest faktycznie „pozamiatane”), zamiast postawić na coś zupełnie świeżego lub rzucić soczystsze mięso. Jakie?
Otóż twórcy w jednym z wywiadów ujawnili, iż w fazie produkcji zaprojektowali wyższy dystrykt wyspy Heng Sha (a nie tylko placówkę Tai Young Medical), jedno z indyjskich miast i futurystyczną dzielnicę Le Plateau-Mont-Royal, ale chłopców goniły terminy w wyniku czego musieli zarzucić ambitne plany w połowie drogi. Czy to nie byłaby idealna okazja, aby odkurzyć stare szkice i powrócić do stołów kreślarskich? Za dodatkowe miasto i kilka smakowitych misji pobocznych z miłą chęcią wysupłałbym trochę grosza, natomiast draka na frachtowcu średnio mnie grzeje i w przypadku tego fragmentu nie odczułem większej dziury w fabule. Jakby jeszcze tego było mało, to na „Brakujące Ogniwo” przyjdzie nam czekać aż do 21 października.
Fakt, trochę kręcę nosem, może niesłusznie, ale niezbyt podoba mi się piłeczka zagrana przez Eidos Montreal, a jeżeli będę musiał za nią jeszcze zapłacić (na dzień dzisiejszy w kwestii pieniężnej panowie solidarnie nabierają wody w usta), to w natłoku smakowitych jesiennych premier mój wybór jest oczywisty – machnąć ręką na te całe rozszerzenie.
















