
Od dobrych kilku lat starają się nam wmówić, że rynek gier na komputery osobiste powoli umiera i nie warto już w niego inwestować. Wielu developerów traktuje PC jako mniejsze zło, siedlisko marginesu i cwaniaczków, którzy tylko wypatrują okazji, aby położyć ręce na cudzej własności intelektualnej, grabiąc twórców z owoców ciężkiej pracy. Utarła się tendencja, że jeżeli chce się zarobić na tej platformie, trzeba implementować bajońskie zabezpieczenia i prowadzić politykę ograniczonego zaufania wobec graczy. Cóż, to przecież oczywiste, że powodem kiepskiej sprzedaży gier jest piractwo, a nie lenistwo, lekkomyślność czy brak odpowiedniej jakości, nieprawdaż?

Dlatego sukces CD Projekt RED jest tak słodki i wprowadza w dobry nastrój. Studio, które traktuje konsumentów z należnym szacunkiem (jak partnerów, a nie niczym potencjalnych złodziei) i kładzie nacisk na dostarczenie im produkcji najwyższej klasy (choć jest kwestią otwartą, czy naszym rodakom się to udaje), ukazało, że można liczyć na satysfakcjonującą sprzedaż, jeżeli przestrzega się pewnych kluczowych wartości. Jak bowiem informują twórcy, w niecały rok od swojej premiery, „Wiedźmin 2” sprzedał się dokładnie w liczbie 1.110.055 egzemplarzy, co automatycznie włącza go do grona gier, na które najchętniej wydawali swoje pieniądze gracze wykorzystujący komputery osobiste do elektronicznej rozrywki.