

Co prawda do „Gwiazdki” jeszcze daleko, ale czy nie zastawialiście się nad pewną kwestią? Dlaczego my w ogóle ufamy Świętemu Mikołajowi? Stary i gruby dziad paradujący w tanim, czerwonym kubraczku i włamujący się do naszych domów przez brudny oraz ciasny komin. Do tego ten cały cyrk z wręczaniem prezentów i słodyczy oraz usadawianiem, na swoich kościstych kolanach, niewinnej dziatwy. No i w jaki sposób udaje mu się przemierzyć całą planetę w jeden dzień i być w kilku, oddalonych od siebie tysiącami kilometrów, miejscach równocześnie? Nie, coś jest nie tak, coś tutaj nie gra…
Prawda okazuje się, jak zwykle, straszniejsza i bardziej szokująca, niż ktokolwiek przypuszczał. Głęboko w mrocznych i dzikich tundrach Laponii, gdzieś między zamarzniętymi rzekami i niezdobytymi szczytami górskimi, pracują oni. Najdzielniejszy z dzielnych, profesjonaliści i prawdziwi mistrzowie łowieckiego rzemiosła. To właśnie ci odważni ludzie co dzień narażają swoje życie w jednym celu – polowaniu na Świętego Mikołaja. Bo tak naprawdę, drodzy Czytelnicy, nasz dobroduszny dziadziuś to rządna krwi i ludzkiego mięsa bestia.