inXile Entertainment, twórcy "Wasteland 3", zaplanowali ciekawe wydarzenie związane ze swoim postapokaliptycznym dzieckiem. Event nazwany "Wasteland Wings" ma być połączeniem wywiadu oraz pochłaniania bardzo ostrego jedzenia. A właściwie chyba rozsądniej będzie powiedzieć – próbą odpowiadania na pytania doświadczając bólu związanego z najwyższymi pozycjami skali Scoville'a. I wcale nie chodzi o ćwikłę.

Jeżeli jesteście zainteresowani, wywiad transmitowany będzie na YouTube dziś o godzinie 18:00.

Pierwszy "Legion samobójców" był według mnie filmem przeciętnym. Świetny początek z montowaniem drużyny dość szybko przerodził się w miałką scenariuszowo nawalankę. Niemniej nie będę ukrywał, że uważam go za zmarnowany potencjał. O wiele lepiej zapatruję się na sequel, za którego sterami stoi James Gunn, odpowiedzialny między innymi za świetne dwie części "Strażników Galaktyki".

Do sieci trafił właśnie kolejny zwiastun o ekipie superłotrów. Troszkę więcej miejsca poświęcono poszczególnym bohaterom. Przyznam, że część zaprezentowanych gagów wydaje się sucha niczym większość moich żartów (powiedział "odbyt", hehehe), ale inne dają nadzieję na zacne widowisko. Moje serce skradł wilkołak będący łasicą. Film trafi do kin i HBO Max dokładnie 6 sierpnia.

Po dwóch wyraźnie słabszych tomach "The Wicked + The Divine" zdaje się wracać na właściwe tory, a to za sprawą czwartej części o jakże wymownym podtytule "Eskalacja".

Niektórych może zaskoczyć już samo otwarcie póki co ostatniego na polskim rynku tomu serii, a to ze względu na powrót uważanej za zmarłą Laury. Inna kwestia, że element zaskoczenia niweluje twarz bohaterki zdobiąca przecież okładkę omawianego albumu. Nieszczególnie sympatyczna protagonistka pierwszej odsłony cyklu wraca i to w roli trzynastej bogini. Do tego przestała zachowywać się jak irytująca nastolatka zapatrzona w niewiele starsze bóstwa, z którymi chciałaby obcować lub znaleźć się na ich miejscu. Teraz sama dysponuje pewnymi mocami i na dodatek doskonale zdaje sobie sprawę, kto stoi za morderstwami bożyszczów tłumów. I nie ma zamiaru zachowywać tej wiedzy dla siebie.

Zgodnie z publikowanym wcześniej planem, na miłośników sieciowego świata "Guild Wars 2" czeka całe mnóstwo piniat do rozbicia w Hoelbreak oraz możliwość powrotu na Smoczą Arenę. Dragon Bash ponownie zawitał do głównego miasta wojowniczych nornów, oferuje także rozmaite aktywności ruchowe, w tym znane wcześniej starcia z hologramami, ale przede wszystkim znów będziemy musieli skonsumować masę słodyczy.

W dużym skrócie można przyjąć, że czeka nas powtórka z rozrywki, ale jeśli macie jakieś zaległe osiągnięcia, to jest okazja nadrobić. Poza tym czeka standardowa porcja nowych wyzwań także dla tych, którzy mocniej zaangażowali się w Dragon Basha w poprzednich latach.

Po tegorocznych problemach nie ma już śladu, stąd pora rozdać nominacje do Nagrody Fandomu Polskiego imienia Janusza A. Zajdla. Patrząc na nazwiska można już teraz powiedzieć, że obu kategoriach polują wciąż ci sami łowcy, więc nikt tutaj nie zamierza się załamywać po zeszłorocznej przegranej. Opowiadań mamy do wyboru aż pięć, zaś w dziedzinie powieści o jedną pozycję mniej. Co ważniejsze dla zainteresowanych, w obu kategoriach nie znaleźli się zeszłoroczni triumfatorzy.

"Defiant" to jedna z ciekawszych pozycji RPG na rynku w ostatnim czasie, zwłaszcza z uwagi na narodowość jego twórców, zaś dzięki serwisowi Kickstarter będzie można dołożyć swoją cegiełkę do papierowego wydania. Choć póki co jedynie w mowie Szekspira, ale zainteresowanie tym tytułem nad Wisłą wyraziło wydawnictwo Alis Games, dzięki czemu my także będziemy mogli się nim nacieszyć, dodatkowo chłonąc strony w języku polskim.

Pozostaje jedynie zastanowić się nad tym, czy warto dać temu tytułowi szansę. Trafimy do świata Przymierza, który miał zostać pochłonięty przez Apokalipsę. Nie wszystkim spodobała się taka wizja. W ten sposób powstał wspólny dom dla aniołów, daev, lewiatanów oraz uciekinierów z Piekła.

Dziś swoją premierę ma kolejna gra ze świata Dungeons & Dragons, czyli "Dark Alliance". Liczne zapowiedzi, bogate materiały promocyjne oraz znane postacie miały skłonić nas do zakupu mimo świadomości, że za tym tytułem stoi niedoświadczone studio. Znamy już pierwsze oceny, choć trzeba przyznać, że recenzenci nie byli jednogłośni. Spora rozpiętość opinii sugeruje, że to na pewno nie jest gra dla każdego.

Drizzt i jego kompani mieli zapewnić odpowiednią rozpoznawalność podczas przedzierania się przez hordy wrogów. Często jest tak, jak w książkach ze sławnym renegatem, podczas gdy fabuła pozostaje nienarzucającym się towarzyszem.

Nihon Falcon to studio, które ma za pasem ogromne doświadczenie w tworzeniu jRPG-ów. Na zachodzie są najbardziej znani ze swoich dzieł z serii "The Legend of Heroes" i "Ys". Fani tych dzieł mogą sobie robić rezerwację w kalendarzu. gdyż na 24 czerwca studio planuje specjalny koncert z okazji 40-lecia działalności.

Przecieki, o których niedawno informowaliśmy, okazały się być w miarę prawdziwe. W trakcie tegorocznych wirtualnych targów E3 na prezentacji Nintendo oficjalnie zapowiedziano premierę Shin Megami Tensei V na 12 listopada tego roku. Gra ukaże się wyłącznie na konsolę Nintendo Switch. Wcielimy się w rolę tokijskiego licealisty, który zostaje przeniesiony do innego wymiaru. Będzie nim alternatywne, post-apokaliptyczne Tokio, w którym anioły i demony walczą o dominację. Rozgrywka przypomina pozostałe gry z serii SMT oraz siostrzanej serii Persona – turowa walka z demonami przy pomocy własnego bohatera lub jednego z jego sojuszników połączona z eksploracją. Załączony powyżej zwiastun zgrabnie wszystko wyjaśnia i podsumowuje (w języku angielskim). Coś czuję, że w listopadzie zabiorę mojemu współlokatorowi jego Switcha, co ma się urządzenie kurzyć na półce…

Przez ile miesięcy/lat/tomów można wypróbowywać kolejne chytre sztuczki, aby zostać kalifem? I bez wsparcia płomiennych zaklęć trenerów motywacyjnych wielki wezyr Iznogud nie zaprzestaje starań i dzielnie stara się osiągnąć zamierzony cel!

Mimo że omawiany album jest już trzecim wydaniem zbiorczym przygód sympatycznego Iznoguda, to schemat pozostaje niezmienny. Wielki wezyr nie potrafi zadowolić się wysokim stanowiskiem piastowanym w Bagdadzie i ciągle knuje za plecami łagodnego kalifa Haruna Arachida. Pomaga mu w tym wierny zausznik Pali Bebech, który jest sceptycznie nastawiony do kolejnych prób realizacji marzenia jego pracodawcy.