Rednacze Landsbergonu planują podbój? Taka myśl zaświtała mi po obejrzeniu zawartości ostatniej przesyłki. Koperta zawierała nie tylko oczekiwany, kolejny, siódmy już numer gorzowskiego magazynu fantastycznego ale i pierwszy numer „Imaginarium opolskiego”. Numer bliźniaczy – rzekłbym – o ile formalny bliźniak może być młodszy o cztery lata. Intencja duetu Sobkowiak & Kwiatkowski została podana na tacy – to „część inicjatywy powołania lokalnych magazynów fantastycznych w całej Polsce”. Żadnej nadinterpretacji nie ma. Drżyj polska fantastyko!
Postapo rządzi! Do zaskoczeń serwowanych przez redaktorów powinienem już przywyknąć, ale komiksów, w dodatku w takiej dawce, się nie spodziewałem. Zajmują aż połowę objętości numeru. Do pełnej satysfakcji z lektury trochę brakuje. Podbijanie bębenka we wstępie, czyli erudycyjne przekonywanie przekonanych, że komiks jest sztuką, nie pomogło debiutantom. Trudno rywalizować z Gaimanem czy Spiegelmanem.
Zatem najpierw komiksy. Oba w klimatach postapo. Biblijnego Armagedonu („Piekło” M. Sobkowiaka i M. Kowalczyk) nie wyjaśnia w pełni publicystyczna odpowiedź na pytanie „dlaczego?” zadane przez ocalałego (chwilowo) wybrańca. Nawet przy najprostszym odczytaniu tej wieloznacznej kwestii.