


Fani Angeliny Jolie mogą w końcu odetchnąć z ulgą. Aktorka po kilkuletniej przerwie powraca na duży ekran jako Diabolina. "Czarownica", to następna wysokobudżetowa produkcja Disneya, będąca wariacją na temat baśni o "Śpiącej Królewnie". Jak wiadomo, stary i sprawdzony kotlet z nowymi przyprawami sprzedaje się najlepiej, więc... zieeeew... przepraszam.
Wybaczcie delikatną zdawkowość i znudzenie, ale pierwszy teaser produkcji wywołał u mnie jedynie chłodną obojętność. Także tego, może to przez ogólne przemęczenie, ale delikatnie nie ogarniam ekscytacji ludzi tym materiałem, a w sieci hype sięgnął prawdziwego zenitu.
Zresztą, może obejrzyjcie sami i oceńcie. Przy okazji mi wyłuszczcie, gdzie leży fenomen tego filmu, bo na chwilę obecną go nie dostrzegam.

Choć grudniowy numer czasopisma "Game Informer" znajduje się jeszcze w drukarni i cieplutkie strony, pełne intrygujących informacji o "Middle-Earth: Shadow of Mordor", schną sobie w najlepsze, to zawsze można liczyć na niecierpliwych graczy, którzy zainwestowali w prenumeratę cyfrowego wydania. Niesławne forum NeoGAF jest znane w branżowym światku jako prawdziwa skarbnica przecieków, więc całkiem logicznym krokiem było zawitanie w tamte progi, aby dowiedzieć się czegoś więcej o tej interesującej produkcji.
Fakty, jakie przekazują oddani informatorzy są więcej niż smakowite. Pod względem rozgrywki zapowiada się gra oparta o zasady starego "S.T.A.L.K.E.R.-a" (zanim ten został wykastrowany i obdarty z większości pomysłów, aby mógł w ogóle ujrzeć światło dzienne), podlana gęstym RPG'owym sosem oraz posypana specyficznym klimatem Śródziemia.

Heh... to nie refleks szachisty. Tym razem nie rozchodzi się tutaj o świeżo zapowiedziane rozszerzenie "Warlords of Draenor", którego oficjalna prezentacja miała miejsce kilka dni temu na konwencie BlizzCon. Mike Morhaime, szef Blizzard Entertainment, postanowił zdradzić serwisowi Polygon, iż część jego zespołu została już teraz oddelegowana do prac nad szóstym dodatkiem do "World of Warcraft". Jest to równocześnie zmiana strategii studia względem tego MMORPG i próba pobudzenia zainteresowania graczy, a w konsekwencji, zatrzymania spadku liczby aktywnych subskrybentów.
Według prezesa, skutecznym remedium na wymieranie populacji Azeroth są właśnie pudełkowe rozszerzenia, dzięki którym gra, pomimo ładnych kilku lat na karku, będzie nadal świeża oraz atrakcyjna dla weteranów, jak i nowych graczy.

Ktoś zamawiał trochę mrocznych i brudnych klimatów w świecie Śródziemia?
Studio Monolith budzi się z letargu i to z przytupem godnym wczorajszego Marszu Niepodległości. Żadnego palenia tęczy oraz nietypowego karczowania drzewek nie będzie, ale ten niespodziewany projekt uderza równie mocno w pysk i nie pyta, czy bolało. Zresztą... nieważne. To cierpienie z gatunku tych słodkich, gdy chowasz dumę do kieszeni i z lubością zlizujesz z ust krew o metalicznym posmaku, bo wiesz, że będzie się działo.
Póki co, "Middle-Earth: Shadow of Mordor" owiany jest gęstą mgiełką tajemnicy, jednak pierwsze szczegóły, które odkrywa przed nami zapowiedź grudniowego numeru czasopisma "Game Informer", rozbudzają apetyt.

Oczywiście, na BlizzConie nie mogło zabraknąć kilku świeżych informacji o fantastycznym blockbusterze, wyczekiwanym przez wszystkich zapalonych graczy – "Warcraft". Ambicje są spore, bo aktorski film traktujący o świecie Azeroth ma być pierwszą ekranizacją gry, która zyska uznanie w oczach krytyki i stanie się kasowym hitem jak tytuły oparte o uniwersum Marvela. W osiągnięciu tego celu ma pomóc Duncan Jones (reżyser świetnych "Moon" i "Kodu nieśmiertelności", przy okazji wierny fan elektronicznej rozrywki), Bill Westenhofer (specjalista od efektów specjalnych w serii "Opowieści z Narnii" czy "Życiu Pi"), a także ojcowie tytułu z Blizzard Entertainment (m.in. Rob Pardo, Chris Metzen oraz Nick Carpenter), z którymi to każdy aspekt ekranizacji jest na bieżąco konsultowany.
Na specjalnym panelu dyskusyjnym poświęconym filmowi, postanowiono ujawnić kilka smakowitych informacji oraz smaczków na jego temat. Uchylono rąbka tajemnicy w związku z fabułą, efektami specjalnymi czy planami na przyszłość. Zaprezentowano również, ku uciesze publiczności, pierwsze szkice koncepcyjne z produkcji.

Sprzedaż gier na dowód – gdy tylko przeczytałem te słowa, byłem w szoku. I, niestety, nie chodzi to kraj, w którym społeczeństwo nie może grać w zbyt brutalne produkcje. Nie, tu chodzi o Polskę. Irena Lipowicz, Rzeczniczka Praw Obywatelskich, jak donosi Gazeta Wyborcza, wystąpiła do ministra gospodarki i wicepremiera Janusza Piechocińskiego o uregulowanie kwestii brutalnych tytułów.

Z okazji premiery filmu "Miasto kości", wydawnictwo MAG wznowiło wydawanie serii "Dary Anioła". Stąd też na naszym portalu możecie teraz śledzić recenzje kolejnych tomów cyklu Cassandry Clare. Dziś przyszedł czas na ocenienie drugiego z nich – "Miasto popiołów"! Serdecznie zapraszam do przeczytania mojej recenzji.
Po lekturze „Miasta kości” natychmiast wybrałem się do kina na jej ekranizację. I szczerze mówiąc, dawno tak się nie zawiodłem na filmowej adaptacji książki. Producenci w iście idiotyczny sposób zmarnowali potencjał powieści Cassandry Clare, pozbawiając ją jej najlepszych atutów – świetnych, zabawnych dialogów i dobrej, zaskakującej fabuły. Nie mam pojęcia, co im przyszło do głowy, aby tak bardzo ingerować w te aspekty, wprowadzając nieuzasadnione zmiany do historii oraz wyrywając jedynie skrawki rozmów z oryginału, resztę zaś dopisując samemu, tworząc niepasującą do siebie „papkę”. Stwierdziłem, że o poczynaniach twórców, którzy już mają w planach nakręcenie kolejnej części (oby lepszej od pierwszej), należy jak najszybciej zapomnieć. Najlepszym sposobem miało być ponowne zanurzenie się w świat Nocnych Łowców, tym razem jednak w „Mieście popiołów”, drugim tomie „Darów Anioła”.

...bo coś tak strasznie niewyraźnie wyglądają.
Nie należy jednak wybrzydzać, gdyż formalnie rzecz biorąc, kolejny rozdział kosmicznej sagi BioWare jest mniej więcej w fazie wczesnego planowania, a także nie powiedziano o nim nic konkretnego, oprócz tego, że faktycznie coś jest na rzeczy i wyselekcjonowany zespół osób w Monteralu obecnie przy nim dłubie. Dlatego miło ze strony Kanadyjczyków, że już teraz dali nam nawet enigmatyczny przedsmak tego projektu.
Wszystko dzięki "N7 Day", czyli święcie związanemu z celebracją przygód asa Przymierza – komandora Sheparda, którego dziarskość na wielu polach stała się wręcz legendą. Stąd też, Electronic Arts postanowiło błyskawicznie ochłodzić kilka rozgrzanych głów i rozwiać jakiekolwiek wątpliwości, jakoby w niedalekiej przyszłości studio miało cokolwiek konkretnego do ogłoszenia w sprawie kolejnej części "Mass Effect". To po prostu zwyczajne podziękowanie dla miłośników serii za wsparcie, jak i przywiązanie do tego uniwersum.

O ile 2013 rok śmiało można określić mianem typowej kalendarzowej posuchy w kwestii komputerowych gier fabularnych, to już następne dwanaście miesięcy rozpieszczą nas do granic możliwości. Pełen przekrój – począwszy od wysokobudżetowych kontynuacji lubianych marek, poprzez gry rangi "AAA", a skończywszy na paru duchowych spadkobiercach klasycznych cRPG. Wygląda na to, że początek tej istnej fali obfitości rozpocznie się od skromnego, lecz bardzo ambitnego projektu – "The Banner Saga".
Tak jest, ten wyczekiwany tytuł ukaże się na komputerach osobistych już 14 stycznia 2014 roku. Natomiast w rozszerzeniu znajdziecie świeży i pachnący żywicą zwiastun.
- 1604 strony
- « Pierwsza
- ←
- 743
- 744
- 745
- 746
- 747
- →
- Ostatnia »





