
Jak pewnie doskonale zdajecie sobie sprawę, Warsztat na Steamie daje możliwość sprzedawania modyfikacji, różnorakich fanowskich przygód, nowych skórek czy przedmiotów za prawdziwe pieniądze. Wymóg jest jednak jeden – twórcy danej produkcji muszą zezwolić na wprowadzenie takiej ewentualności. Jeżeli dadzą oni "zielone światło", wtedy pasjonaci-projektanci mogą ustalić dowolną cenę za swoje dzieło (choć mogą je nadal udostępniać za całkowitą darmochę, o ile taka ich wola), a pewien procent ze sprzedaży leci do developerów.

W zeszłym tygodniu taka opcja została wprowadzona do uwielbianego przez modderów "The Elder Scrolls V: Skyrim" i nie trzeba mieć w sobie genów Holmesa, aby wydedukować, że wywoła to wściekłość wielu graczy, którzy przyzwyczaili się do szeregu bezpłatnych projektów. Tym bardziej, że tylko 25% kwoty idzie prosto do kieszeni autorów, reszta zostaje podzielona pomiędzy ZeniMax Media oraz Valve.