Komiksy
chew: przepisy rodzinne

Kolejne tomy za nami, a przygody Tony'ego Chu i jego równie niecodziennej rodzinki nie przestają fascynować i bawić. Właściwie na tym mógłbym zakończyć poniższy tekst, lecz przyjrzyjmy się bliżej ósmej odsłonie "Chewa".

W skrócie – Tony jest cybopatą, który odbiera mentalne doznania z przeszłości wszystkiego, co spożyje. W połączeniu z prohibicją na drób, pracą jako federalny oraz częściowo cybernetycznym partnerem zapewnia to mnóstwo okazji do żartów i absurdalnych sytuacji. Tym razem Tony'emu nie jest jednak do śmiechu. Rodzinna tragedia odcisnęła na nim piętno i zemsta pozostaje najsilniejszym bodźcem do działania. Jednakże na drodze stoi nie byle jaki przeciwnik, a kolekcjoner dziwacznych umiejętności.

Mimo że chęć odpłacenia Wampirowi nie zmalała, to nie on odgrywa pierwsze skrzypce w ósmym wydaniu zbiorczym. Tym razem Wampir jest dosyć bierny i podąża za innymi, co nie oznacza, że atrakcyjność komiksu drastycznie spadła. "Chew" to prawdziwa galeria osobliwych charakterów o niemniej osobliwych zdolnościach, dzięki czemu nawet drugoplanowi aktorzy szybko stają się bliscy czytelnikowi. Z przyjemnością śledzi się zarówno ważniejsze sceny rozwijające fabułę, jak i krótkie, acz liczne gagi. Humor to wciąż jeden z mocniejszych elementów składających się na tę serię, co jest tym bardziej godne podkreślenia, że w ostatnich tomach John Layman nie szczędzi cierpień swoim postaciom.

Książki fantastyczne

Wkrótce premiera Drogi Szamana

Dodał: , · Komentarzy: 0

Informacja prasowa

droga szamana

Pierwsze rosyjskie LitRPG już 20 czerwca w Polsce.

Do polskich księgarń trafia właśnie jedna z najlepszych serii LitRPG – Droga Szamana Wasilija Machanienki, jednego z ojców gatunku. Jej pierwszy tom – Etap 1. Początek – to numer jeden na liście najpopularniejszych e-booków LitRPG w Rosji. Została przełożona na język angielski, niemiecki, polski, czeski i koreański. O czym opowiada?

Barliona. Wirtualny świat pełen potworów, walk, przygód, tajemnic i żądnych wygranej graczy. Ściągają do Barliony milionami, spragnieni tego, co w prawdziwym życiu niedostępne: elfów i magii, krasnoludów i gnomów, smoków i księżniczek oraz niezapomnianych konfrontacji.

Gra w Barlionie stała się tak popularna, że jej uczestnicy decydują się pozostać online całymi miesiącami, nie wracając do świata rzeczywistego – zamknięci w podtrzymujących funkcje życiowe organizmy kapsułach, ścigają się z innymi w levelowaniu postaci, zdobywaniu osiągnięć i stawaniu się coraz ważniejszymi figurami rozgrywki. Bo w Barlionie wszystko jest dozwolone: możesz atakować innych graczy, wejść na wyższy poziom, zostać mitycznym bohaterem, czarnoksiężnikiem albo legendarnym złodziejem. Jedyna zasada, która jeszcze obowiązuje, głosi, że żaden gracz nie czuje prawdziwego bólu i cierpienia. Na doznania fizyczne założone są bowiem filtry doznań: każdy cios, potknięcie, rana odbierane są przez graczy tak, jakby rozgrywały się na ekranie monitora: zupełnie bez bólu.

Pośród cieni

Pośród cieni – recenzja książki

Dodał: , · Komentarzy: 0
pośród cieni

Agnieszka Hałas zdobyła miejsce wśród ważnych polskich pisarzy. Jednym z jej dzieł jest drugi tom "Teatru węży" opatrzony tytułem "Pośród cieni".

Dla Krzyczącego w Ciemności, znanego także jako Brune Keare, nadchodzą trudne czasy. Podziemia w Shan Vaola przestają być dla niego bezpiecznym schronieniem. Srebrni magowie zaczynają zaciskać pętle, a są na tyle uparci, że nawet śmierć – czy to ich, czy też celu – nie powstrzyma ich od kontynuowania pościgu. Przed nimi można uciec do labiryntu, którym są sfery, lecz tam czyhają demony Otchłani, mające własne cele i aspiracje. Ponadto Krzyczącego dręczą rozmaite wizje i przebłyski dotyczące jego przeszłości.

Rozbudowa świata to ważne zadanie, dlatego pierwsze fragmenty książki dotyczą historii i natury spaczenia czarnej magii. Jest to doskonały przykład działania ludzkiej natury, pozwalający stracić resztki sympatii (jeśli się ją w ogóle miało) wobec osób odpowiedzialnych za ten czyn. Inną kwestią, o której dowiadujemy się nieco więcej, są demony i ich domena. Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć relacje pomiędzy tamtejszymi istotami: na co mogą sobie pozwolić w stosunkach między sobą i innymi rasami. Dostajemy kolejne przykłady cechującego je pragmatyzmu, starań o podtrzymanie pozorów i pewną oczekiwaną po tego typu stworzeniach złośliwość.

Komiksy
giant days: bycie miłą nic nie kosztuje

"Giant Days" podbiło serca czytelników. Twórcy komiksu zaoferowali obyczajową historię z zabawnymi scenami i ważnymi, życiowymi wątkami. Jak do tej pory, efekt był bardzo dobry. W trzecim tomie zatytułowanym "Bycie miłą nic nie kosztuje" jest nawet świetny.

Nie ma sensu streszczać fabuły, ale krótkie wprowadzenie dla niezorientowanych – seria opowiada o trójce studentek: Susan, Esther i Daisy, przyjaźniących się i mieszkających w akademiku. Ich codzienność to: miłosne problemy, nauka, egzaminy (trudniejsze, jeśli przez cały semestr się nie uczyło), wzajemne wspieranie się, imprezy, a tym razem nawet polityczne intrygi.

Wątek polityczny staje się spoiwem łączącym zeszyty trzeciego tomu. Pokazane są jego przyczyny, przebieg oraz skutki, oczywiście z perspektywy bohaterów "Giant Days" – nie tylko samych dziewczyn, ponieważ znaczące role mają również męskie postacie (żadna nowość, tak jest od początku). Pomysł okazuje się niezwykle trafiony, bo dużo chętniej śledzi się historię, gdy widać w niej zarówno ciąg przyczynowo-skutkowy, jak i wiodącą, rozwijającą się sprawę. A przy tym scenarzysta nie traci z oczu innych tematów.

Szpony i kły
szpony i kły

Od kolejnej książki ze świata "Wiedźmina" nie oczekiwałem w zasadzie niczego. Saga została zakończona, zaś "Sezon burz" jasno pokazał, że twórca przespał ostatnie lata i wydana pośpiesznie "nie-kontynuacja" była strzałem w stopę. Moje nastawienie zmieniła zapowiedź "Szponów i kłów", czyli zbioru opowiadań, za którym stoją miłośnicy serii. Pojawiła się nadzieja, że ci okażą się lepsi od sławnego AS-a cierpiącego na niemoc twórczą.

Zadanie nie jest łatwe, choćby ze względu na aż jedenaście opowiadań, które zostały wyłonione podczas konkursu zorganizowanego przez redakcję "Nowej Fantastyki". W ten sposób chciano uczcić "trzydziestkę" prozy z udziałem Białego Wilka; do opisywanego tomu trafiły jedynie wyselekcjonowane teksty. Nim je poznamy, przeczytamy jeszcze zaskakujące wprowadzenie Marcina Zwierzchowskiego. Miałem okazję poznać go podczas jednego z konwentów, gdzie okazał się facetem, który nie ulega presji. Stąd też zdziwił mnie poziom przedmowy. Mamy tu odwołania zarówno do filmowej wpadki, jak też nadchodzącej produkcji od Bagińskiego, jednak końcówka jest jakby próbą podlizania się Sapkowskiemu. Czytamy, że nikt nie chce mu zabrać Geralta, że "Szpony i kły" mają jedynie odpowiedzieć zupełnie nowe historie w już poznanym świecie. W tym momencie miałem ochotę odłożyć książkę, bo przecież powstała jako dzieło fanów dla fanów a nie jako dzieło miłośników, którzy pragną przebłagać wszechmocnego stwórcę.

Toń

Toń – recenzja książki

Dodała: , · Komentarzy: 0
toń

Dżusi Stern nie chce wracać do rodzinnego miasta. Nie chce, ale ciotka każe, a gdy ciotka każe, sprzeciw nie wchodzi w rachubę. Dziewczyna pakuje więc manatki, całuje w czółko chyba-ukochanego i jedzie do Wrocławia pomóc dawno niewidzianej siostrze pilnować mieszkania pod nieobecność ciotki Klary. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie robi po przybyciu na miejsce, jest wpuszczenie do środka pewnego nieznajomego. No bo kto mógł przewidzieć, że wynikną z tego takie komplikacje?!

Marta Kisiel skradła moje serce książkami "Dożywocie" i "Siła niższa". Ałtorka (pisownia celowa; twórczyni sama tak się tytułuje) zdecydowanie posiadła magiczną umiejętność pozwalającą tworzyć opowieści lekkie i szalenie zabawne, ale przy tym angażujące i zdecydowanie nie głupawe. "Toń" miała być nieco inna – trochę bardziej poważna, trochę mniej szalona. I jest taka – ale tylko trochę. Pisarka nie wyszła z wprawy, wyszło natomiast szydło z worka – Marta Kisiel włada doskonale nie tylko tajemniczymi mocami, lecz także językiem. Bawi się nim i dzięki temu jej książki są tak przystępne w odbiorze. Na scenie jest ciekawie nawet wtedy, gdy akcja znacząco zwalnia. Zresztą nie może być nudno, kiedy wszyscy bohaterowie są tak barwni.

Komiksy

Wampiry – recenzja komiksu

Dodał: , · Komentarzy: 0
wampiry

Tytuł – "Wampiry" – wskazywałby na pozycję grozy, jednak już przykładowe plansze nakierowują na inne skojarzenie. Dżungla, okrucieństwo wojny, świat niczym piekło, a w nim bohaterowie żołnierze. Czy to nie "Jądro ciemności" Josepha Conrada?

1972 rok. Trwa wojna kolonialna. Grupa portugalskich żołnierzy ma przed sobą łatwe zadanie, przynajmniej tak się mówi. Sprawę jednak komplikuje czyhająca na postacie tajemnicza groza, choć nie tylko, bowiem trafiają się problemy także innej natury: psychologicznej, moralnej...

Motyw fantastyczny został wykorzystany na tyle subtelnie i wyjątkowo, że można powiedzieć wprost: to nie jest komiks stworzony dla wielbicieli wampirów. Tu nie o krwiopijców głównie chodzi, zresztą "wampiry" są niejednoznaczne. Rzeczywiście można upatrywać ich w napotkanym przez żołnierzy zagrożeniu, ale to także nazwa jednostki. Kim są więc wampiry? To ci, którzy z wojny robią biznes? Czy ci, którzy byli zwykłymi ludźmi, dopóki wojna nie zmieniła ich w potwory? Może jednak to wszyscy żołnierze, bez wyjątku, nieważne jak reagujący na przemianę, lecz straceni dla świata? Sami widzicie. Historię można zaliczyć do fantastyki, w końcu czai się pewne nadnaturalne niebezpieczeństwo. Udziela się napięcie, jest krwawo i mrocznie. Niemniej nie jest to najważniejszy wątek i pozostaje bez większego wyjaśnienia.

Zadra

Zadra – recenzja książki

Dodał: , · Komentarzy: 0
zadra

Napoleon nadal rządzi! Jest rok 1819, losy bitwy pod Lipskiem odwróciły etherowe kulomioty: tajna broń Francuzów. Jednak od tego czasu wiele zdążyło się zmienić. Rosjanie i Prusacy depczą im po piętach, podejmując wszelkimi dostępnymi metodami rywalizację także w Nowej Europie, równoległym świecie za etherową kurtyną. Można wręcz twierdzić, że za sprawą "regimentów wtórnego zaciągu" przewaga jest po ich stronie. Steampunk pełną gębą!

Świat wykreowany przez Krzysztofa Piskorskiego frapuje. Jest to zasadniczo ten sam świat, co w "Czterdzieści i cztery", ale tym razem autor trzyma go w ryzach i czytelnik nie ma wrażenia, że wszystko jest w nim dozwolone. Ludzkość uzyskała dostęp do potężnej mocy i bawi się nią niczym małpa brzytwą, nie bacząc na konsekwencje. Światotwórstwo jest specjalnością Piskorskiego. To widać. Bywalcy konwentów mogą potwierdzić atrakcyjność jego prelekcji poświęconych temu zagadnieniu. Duży plus za wyobraźnię i konsekwencję.

Zaczynamy w celi śmierci, a potem napięcie... spada. Fabuła "Zadry" jest retrospekcją, zatem głównym bohaterom nic nie grozi aż do finału. Zakończenie doprowadza nas do prologu, co tworzy zgrabną klamrę spinającą całość, ale nie kupuję tego konceptu. Koszty okazały się zbyt duże. Autor sprawnie opowiada; niestety, przez gadulstwo narratora i konstrukcję powieści czytelnik często wie więcej niż bohaterowie, wie zbyt dużo i za wcześnie, a to odbiera napięcie wielu scenom.

Szamanka od umarlaków
szamanka od umarlaków

Sądzę, że całkiem sporo znanych mi osób ucieszyłoby się, gdyby nagle otworzyła się przed nimi możliwość posługiwania się magią. Ba, myślę że znam kilkoro takich, którzy gotowi byliby oddać ostatnie pieniądze, gdyby w zamian uzyskali jakieś nadnaturalne zdolności. Co tu kryć, sama chętnie dopisałabym sobie "czarodziej" przed nazwiskiem. Nie żebym miała pewność, że dzięki temu życie stałoby się łatwiejsze – ale niewątpliwie byłoby ciekawsze. Niestety, intuicja podpowiada mi, że na list z Hogwartu nie mam co liczyć, ukrytych w szafie wrót do innych wymiarów też nie znajdę, a pierścionki to ja raczej gubię niż znajduję. Innymi słowy – chciałoby się, ale się nie da. Tymczasem niejaka Ida Brzezińska ma odwrotnie. Ona może, powinna, wręcz musi zostać czarodziejem. Sęk w tym, że za diabła nie chce. Urodziła się w szacowanej rodzinie z długimi tradycjami magicznymi, jej przyszłość od dawna jest zaplanowana, tylko... Ida ma zupełnie inne plany.

Zmęczona ciągłymi intrygami ojca, młoda Brzezińska opuszcza rodzinny dom, by rozpocząć wymarzone studia na wydziale psychologii. Ma niezłomną wolę, na którą nie sposób wpływać! Cały kłopot w tym, że ma również olbrzymiego Pecha. Pech z kolei ma potężny ubaw z rzucania Idzie kłód pod nogi. Nie chce być czarodziejką? Nie ma sprawy, w takim razie zostanie medium. I tu już dziewczyna nie ma nic do powiedzenia, bo jeśli nie nauczy się kontrolować talentu, jaki się jej niespodziewanie objawił, wszechobecne duchy szybko ją wykończą. Co właściwie nie byłoby może aż tak złym rozwiązaniem, zważywszy że ciotka, do której Ida trafia na szkolenie, momentami wydaje się gorsza niż wszystkie siły nieczyste tego świata.

Komiksy
hrabstwo harrow: węże

Trzeci tom "Hrabstwa Harrow" składa się z trzech historii. Stwierdzenie, które teraz padnie, jest być może trochę na wyrost, ale komiks przypomina formą antologię.

W pierwszym zeszycie bliżej poznajemy przyjaciela Emmy, Bezskórego Chłopca. Wprowadzona zostaje także nowa postać – możliwy antagonista na przyszłe odsłony. W drugim i trzecim zeszycie wraz z Bernice odkrywamy tajemnicę wiedźmy panującej nad wężami, a w czwartym główna bohaterka serii próbuje rozwiązać sprawę nawiedzonego domu.

Niewiele zmieniło się w warstwie fabularnej. Mimo że w komiksie nie znalazł się dominujący wątek, za to pojawiły się trzy niezależne od siebie, to scenariusz nadal jest prosty i niewyszukany. Historie są krótkie, a najdłuższa – środkowa – okazuje się przewidywalna. Za pozostałymi przemawia intrygowanie, które wynika z tego, że rozwój akcji, choć ubogi (bo dzieje się doprawdy niewiele), nie prowadzi do oczywistego finału. Wyjściowe pomysły wyglądają obiecująco, tylko nie mają szansy dobrze wybrzmieć. W końcu mówimy o jednym zeszycie na opowieść.

Wczytywanie...