
Są filmy lepsze i gorsze, jak to w życiu – nigdy nie może być pięknie. Linia ta jest zwłaszcza niezwykle cienka, gdy chodzi o produkcje komiksowe. Znaczna ich część nie spełnia wygórowanych oczekiwań fandomu, często ocierając się o kicz, zwłaszcza jeśli chodzi o starsze produkcje, które nie wykorzystywały zaawansowanych komputerowych efektów, które obecnie są nagminnie wykorzystywane, by zaślepić widza i odwrócić uwagę od miałkiej fabuły.
Z tego powodu jestem pełen podziwu dla Medivha, który zdołał przetrwać seans "Powrót niesamowitego Hulka", a dodatkowo tym razem zapoznał się z kolejnym tytułem z tej serii – "Hulk przed sądem" – którego już sama nazwa wywołuje ironiczny uśmiech. Gratuluję samozaparcia i zapraszam do zajrzenia do jego opinii na temat tego "tworu", bo jest o czym czytać.






















