Umieram. Muszę to wszystko nagrać, zanim przytłoczy mnie ból.
Nie mogę uwierzyć, że w końcu udało mi się wydostać z tamtej kadzi. Szlam nie uczynił mi krzywdy, ale prawie utonąłem. Nie wiem, co stało się z Haroldem – stał zaraz obok mnie, kiedy ten żuraw strącił mnie do kadzi. Na pewno zginął, bo inaczej spróbowałby mi pomóc. Francine nie żyje, zabita przez jednego z tych robotów.
Nie mam pojęcia, ile minęło czasu. Udało mi się włamać do komputera, by wyłączyć roboty i nagrać to, ale mój umysł traci teraz świadomość. Czuję tak wielki ból...
Ten zielony szlam, w którym zostałem zanurzony, jest źródłem wszystkich mutacji, które nas tu doprowadziły. Moja skóra ropieje i odpada. Gdzie indziej bulgocze i zaczyna wydzielać dziwną, śluzopodobną substancję. W niektóre dni ból jest niemal do zniesienia.
W istocie potrafię znowu zrobić parę kroków... Wydaje się niemożliwym, że przewlokłem się samemu całą tę drogę z pomieszczenia kadzi. O dziwo, faktycznie czuję się silniejszy, choć nadal bardzo mnie boli. Wszystko zdaje się robić mniejsze.
Chyba skonsumowałem dzisiaj jedno z tych zmutowanych stworzeń, które tu buszują. Nim zrozumiałem, co się dzieje, swego rodzaju macka wyskoczyła z mojego brzucha i pokryła tę biedną istotę. Jak tylko wessała gryzonia do moich trzewi, dotknąłem jego umysłu. Tak myślę. Istnieje wielce prawdopodobna możliwość, że powoli wariuję i już nie jestem zdolny, by rozróżniać między tym, co prawdziwe, a halucynacjami. Może nadal z wolna umieram w kadzi, a to wszystko sobie jedynie wyobraziłem.
Z każdym dniem wszystko staje się dla mnie jaśniejsze. Ta toksyna w rzeczywistości usprawniła mój umysł. Czuję, że jestem w stanie łatwo pojąć nawet najbardziej złożone problemy filozoficzne. To jakbym przenikał wszystkie warstwy pozorów. Zastanawiam się, co by się stało, gdybym w kadzi na dłuższy czas zanurzył zwierzę. Czy zyskałoby ono świadomość?
Najdziwniejsze jest to, co dzieje się ze zwierzętami. Stają się one bystrzejsze i bardziej świadome swego otoczenia. Zanurzyłem dziś jednocześnie psa i szczura, w rezultacie uległy połączeniu. Nie są to już dwa odrębne stworzenia, ale też więcej niż jedno. Być może to właśnie jest przyszłość – zejście się razem różnych istot w swego rodzaju harmonijnej jedności. Ja już nie konsumuję tych różnych zwierząt, które tworzę, po prostu dla wyżywienia – stałem się instrumentem, za pomocą którego osiągnięta zostanie jedność. Jestem teraz o tak wiele więcej niż człowiekiem.
Czas już wprowadzić innych do chwały, którą stanowi Jedność.
Zagubiona dusza w końcu zbłądziła do mojego domu. Byłem tak zaskoczony, że skonsumowałem go przed zanurzeniem; nie popełnię już tej omyłki. Jego prymitywny umysł był odpychający dla moich subtelnych zdolności poznawczych.
Zacząłem modyfikować się, by bardziej dopomóc Jedności, poprzez wstrzykiwanie do mego ciała niewielkich dawek wirusa. Szlam w kadziach jest stworzonym przez ludzi Wirusem Wymuszonej Ewolucji. Tę informację uzyskałem ze świeżo wyrośniętego neurołącza do komputera bazy.
Tych kilku wędrowców, którzy tu dotarli, było dla mnie rozczarowaniem. Zdają się oni nie móc poprawnie mutować. Najlepsze, co byłem w stanie stworzyć, to wielcy i głupi mutanci. Większość z nich nie pamięta nic sprzed chwili, gdy wprowadziłem ich do cudownej Jedności. Karmię się nimi obecnie tylko jako paliwem. Ich umysły są dla mnie niczym.
O radości tworzenia!! Udało mi się upowszechnić zupełne szczęście zjednoczenia z inną duszą! Jego łączny poziom napromieniowania był niski, w przeciwieństwie do innych. Sądzę, że jest to ten czynnik, który pomijałem, bowiem wydaje się, iż konwersja mniej uszkodzonych radiacją obiektów przebiega lepiej. Nigdy nie doznałem takiej chwały, jak po przyjęciu jego umysłu do naszego.
Rozpoczynamy tworzyć armię oddaną jednoczeniu cudownej różnorodności życia. Wyszkoliliśmy ich, by kontynuowali naszą pracę tutaj, podczas gdy my poszukamy bardziej zaludnionych terenów do zaabsorbowania. Zaczynamy czuć ograniczenia cechujące mobilne ciało. Musimy znaleźć sobie stały dom, z większym zasobem wiedzy i stabilnym zaopatrzeniem w biomasę.
Przestajemy się zwiększać, dopóki nie znajdziemy tego nowego centrum jednoczenia. Kiedy tam przybędziemy, będziemy nadal rosnąć i karmić się, aż zaprowadzimy Pokój i Jedność na całym świecie.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz