Wszyscy pamiętamy olbrzymie rozczarowanie, jakie przyniosło zakończenie przygód dziarskiego komandora Sheparda. “Mass Effect 3” mógł nas kręcić mniej lub bardziej, ale każdy chciał wiedzieć jak to się wszystko skończy. W końcu często dorastaliśmy z tą serią, przeżywając z nią mnóstwo pięknych chwil, każdy wzlot i upadek, a na do widzenia dostaliśmy… na co były te wybory? Czy to w ogóle miało jakikolwiek sens? No i po co, do cholery, były te wszystkie kolorki?
Tak czy siak, nie trzeba było długo czekać aż oddani fani zaczęli mocno spekulować nad tym, że zakończenie trylogii Sheparda ma tak naprawdę ukryty, głęboki, refleksyjny, skomplikowany sens. Tak powstała teoria indoktrynacji.
W dużym skrócie chodziło o to, że umysł umęczonego głównego bohatera został przejęty przez Żniwiarzy i wydarzenia, które widzimy pod koniec gry, są wytworem wyobraźni rozgrywającym się jedynie w głowie Sheparda. Tłumaczyłoby to wiele luk, zbiegów okoliczności i dziwacznych przeskoków czasowych, jakie miały miejsce w finale.
Jednak BioWare, w wyniku anormalnej wręcz szczerości i pewnej dozy samokrytyki, zdementowało plotki, jakoby wspomniana teoria była zgodna z prawdą i potwierdziło, że jest niczym innym jak spekulacjami oddanych fanów produkcji. Jednak przedstawiciele studia zaznaczyli, że ogromnie spodobał im się taki tok rozumowania, więc uwielbiają o nim czytać i dyskutować na jego temat.
Teraz Chris Hepler, z racji zbliżającej się premiery “Mass Effect: Legendary Edition”, ponownie podjął temat i przyznał, że w tamtym okresie zespół nie był aż tak sprytny, aby wpaść na taki, nomen omen, nienajgorszy pomysł.
Teoria indoktrynacji to naprawdę fascynująca sprawa, ale jest niczym innym niż wytworem wyobraźni fanów. Sprawiliśmy, że pewne momenty w zakończeniu były lekko psychodeliczne, ponieważ Shepard jest o krok od śmierci. Jest więc prawdopodobne, że w słowach dziecka, którego spotykamy podczas gry, istnieje jakaś podświadoma siła, lecz nigdy nie odbyliśmy spotkań, które odpowiednio wykorzystały ten koncept.
Nie byliśmy na tyle sprytni. Jednak koniec końców, twórzcie odpowiednie mody i piszcie fanfiki na ten temat, cokolwiek was kręci, ponieważ to jest fajny sposób do interpretacji gry. Mimo to, nie było to naszą intencją. Nie wymyśliliśmy tego.
urywa Hepler
Rozczarowani?
Źródło: www.thegamer.com
Komentarze
Nigdy nie byłem zwolennikiem TI. Nie żeby prawdziwe zakończenie Trylogii było jakieś super. Po oryginalnym zakończeniu czułem się jakby mi ktoś młotkiem wbijał gwoździa do głowy...Po Extended Cut i Lewiatanie było już trochę lepiej i w końcu pogodziłem się z wizją twórców. Samo TI miało za dużo dziur logicznych i zwykłych spekulacji.
Najbardziej bawiły mnie jednak reakcje i słowa zwolenników TI podczas dyskusji, którzy po tym jak wytknęło im się błędy natychmiast wymyślali sobie nowe "dowody" całkowicie sprzeczne z tym co mówili wcześniej.
Dodaj komentarz