
Kolejne fragmenty rozgrywki z „Risen 2” działają na moje zmysły niczym kubeł lodowatej wody i porządny detoks, wyrywając mnie z narkotycznych wizji kreślonych przez Piranha Bytes. Ja wiem, że na Gamescomie pokazano jakąś wczesną wersję alfa gry, a wysepka Puerto Sacrico ma grać rolę samouczka w tej pirackiej przygodzie, więc siłą rzeczy nie może prezentować wszystkich fajerwerków, ale do cholery niech to trzyma jakiś poziom! Celem prezentacji jest promocja projektu, ukazanie jego największych zalet, a nie zniechęcanie potencjalnych konsumentów. Skoro tytuł wykłada się na samych pryncypiach, to co będzie potem?
Tym bardziej, że ta impreza jest niezwykle ważna dla „Piranii”, więc argument o jej celowym zlekceważeniu i przygotowaniu ochłapów (jak to było w przypadku E3) zwyczajnie nie przejdzie. W końcu to w Niemczech sprzedaje się najwięcej kopii ich produkcji, a rzut beretem od Kolonii są kraje słowińskie, gdzie „Gothic” czy „Risen” też jest niebywale popularny. Coś mi się wydaję, że chłopcy zwyczajnie machnęli ręką na poważniejszą ewolucję i doszli do wniosku, że wierni fani i tak wydadzą swoje pieniądze na pudełko z grą, choćby po jego otworzeniu strasznie śmierdziało tam naftaliną. Smutne.
















