
Kolejny tydzień, piątek i weekend oznacza kolejny odcinek naszego erpegowego cyklu. Dziś moja nieskromna osoba przedstawi Wam doskonałe, sklecone z pełną maestrią mych czcigodnych macek, recenzje gier planszowych i karcianych w związanym z nimi bloku – "Recenzje z Ktulu".

Zapewne wielu z Was w swej erpegowej karierze omijało gry planszowe w myśl stwierdzenia "no tak jakoś...". No właśnie, tak jakoś się nie składało, bo dziwne to to, bo drogie, bo czasu pożera masę, a przecież jeśli już go trawić, to na POWAŻNE rozrywki, czyli pełnoprawne sesje RPG. Nic bardziej mylnego, moi drodzy, nieszczęśni, potencjalni kultyści. Wyprowadzimy Was z błędu krok po kroku, zaczynając od przedstawienia jednej z najbardziej klasycznych planszówek w historii, dodamy recenzję rodzimej, fantastyczno-historycznej karcianki, a całość zwieńczymy wywiadem z jej twórcami, odnoszącymi sukcesy na międzynarodowych targach w Essen. Fhtagnujce!