Tak jak rok temu, tak i w tym Anet przygotowała pod koniec października i na początek listopada specjalny event.
Zacznijmy od tego, co rzuca się w oczy już na samym początku, czyli nowego wystroju miast, dopasowanego do Halloween. Pojawiły się specjalne dekoracje, w kilku miejscach "wyrosły" nieodłączne dynie. Te ozdobniki ukazały się w Kamadanie i Lwich Wrotach. Zapomniano o Kaineng z Factions, ale widocznie miasto to nie pasowało do klimatu eventu. Dodatkowo w Grobowcu Pradawnych Królów oraz Kuźni Droknara pojawiła się ciekawa twarz na tle księżyca. Możecie ją podziwiać na jednym ze screenów poniżej.
Zapowiadano Kostiumowe Zmagania. Istotnie, w Klejnocie Istanu, Lwich Wrotach oraz Wielkiej Świątyni Balthazara czekał na nas nieco przeźroczysty jegomość, który pozwalał skorzystać z eventowego trybu walki między drużynami graczy. Po wybraniu stosownej opcji, trafialiśmy do nowej lokacji. Bardzo podobna do tych, które widzieliśmy już na Bitewnych Wyspach, ale brakowało do niej niestety mapy. Zaskoczeniem był jednak wygląd mojej postaci. Ten diametralnie się zmienił, podobnie jak umiejętności na stosownym pasku. Moja patronka wyglądała jak Hayda z Guild Wars: Eye of the North. Każda klasa postaci otrzymała wizerunek, dopasowany dodatkowo do płci. Tutaj posłużono się w dużej mierze wyglądem herosów z oficjalnych kampanii oraz dodatków. Stracić mogły jedynie postacie, które wybrały jako klasę podstawową jedną z tych, które znalazły się w Prophecies. Tutaj dostępny był tylko standardowy wygląd. Miałem nadzieję, iż moja mesmerka otrzyma wizerunek Gwen, ale nic z tych rzeczy… Same zmagania nie odbiegały od znanego już schematu. Dwie drużyny, niebieska i czerwona, zdobywały punkty za zabicie przeciwników. Zwyciężała ta, która jako pierwsza uzbierała ich 20. Zajmowaliśmy więc kaplice i polowaliśmy na członków wrogich teamów. Za zwycięstwo standardowo przewidziane były punkty Balthazara oraz 5 Toreb Słodyczowo-Psikusowych dla każdego z członków zwycięskiej drużyny. Nie muszę chyba wspominać, iż to jedyna szansa, by podreperować swój tytuł za udział w eventowych zabawach. Niestety wśród chętnych najwięcej było graczy korzystających z klasy zabójcy. Pokonanie drużyny składającej się z 4 lub 5 z nich było naprawdę ciężkie. Mnie udało się raptem raz, ostatnim rzutem na taśmę przesądzając o zwycięstwie. Szkoda, że do użytku graczy w ramach Kostiumowych Zmagań oddano tak mało map.
Od samego początku z wrogów losowo wypadały Torby Słodyczowo-Psikusowe. Po otwarciu takiej otrzymywaliśmy jeden ze specjalnych przedmiotów. Kandyzowane jabłko na 10 minut o 100 podnosiło naszą żywotność oraz o 10 maksymalną energię. Butelka Toniku Przemiany pozwalała nam na ucieleśnienie ducha Halloween – innymi słowy na 50 minut wygląd naszej postaci diametralnie się zmieniał. Oczywiście przedmiotu tego można było używać jedynie w miastach – podobnie jak Dyniowego serum, które na chwilkę upodobniało naszą głowę do wielkiego, pomarańczowego słoja. Kandyzowana Kukurydza dodawała jeden punkt do naszych umiejętności na okres 10 minut. Ciastko z Dyni podnosiło jednorazowo morale o 10%.
Oczywiście przedmiotów tych nie można stosować w walce przeciwko innemu graczowi. Mara-Skrzyniara, zgodnie z nazwą, to tajemnicza skrzynka. Otwarcie jej sprawiało, iż na parę chwilę pojawiała się zjawa, próbująca nas straszyć jakże mrożącym krew w żyłach „Buu!”. Nagrodą za dość trudne zadanie dla Szalonego Króla był Widmowy Tonik, który pozwalał przybrać wygląd awatara Grentha. Niektórzy gracze mieli nadzieję na specjalne czapeczki czy maski, ale na to musieli jeszcze poczekać.
Przygotowano także eventowe questy, które można było dostać od Szambelana Szalonego Króla w Kamadanie bądź Lwich Wrotach. Wymagano od nas, aby dostać się do jednego z wymienionych w opisie miejsc, by tam przemienić się za pomocą Toniku Przemiany. Tak przygotowani udawaliśmy się do krainy Grentha. Tam okazywało się, iż posiadamy aż trzy umiejętności – jedna pozwalała szybciej się poruszać, druga powalała wroga a trzecia, w moim odczuciu najprzydatniejsza, sprawiała, iż przeciwnicy w okolicy na krótką chwilę stawali się neutralni. Pierwsze takie zadanko było banalne, drugie wymagało już więcej skupienia i znalezienia aż siedmiu kosiarzy. Potem czekało nas starcie ze straszliwym Dhuumem. Nagrodą był spory zastrzyk punktów doświadczenia, Toreb Słodyczowo-Psikusowych oraz Toniki Przemiany.
Kiedy w końcu pojawił się Szalony Król? Oczywiście w niedzielę. I mowa tu nie o jednym objawieniu, ale o kilku, następujących po sobie co trzy godziny. Herold od samego początku eventu ogłaszał pojawienie się szalonego władcy. W końcu doczekaliśmy się 31 października. Thorn przeprowadzał kilka rodzajów zabaw. Przede wszystkim mówił nam co mamy robić – należało szybko posługiwać się odpowiednimi komendami. Rzecz jasna psikus polegał na tym, iż czasem trzeba było ignorować takie zalecenia, o czym nieraz informował chwilkę wcześniej jakiś z graczy. Dobrze wykonana (bądź nie) czynność była nagradzana Torbą Słodyczowo-Psikusową. Gra w papier, kamień i nożyce wraz z Szalonym Królem była dość ciekawa – choć gracze dość często przegrywali, zaś niektórzy byli do niej wybierani więcej niż raz, podczas gdy reszta mogła sobie tylko popatrzeć. Thorn wymagał także, by śmiać się z jego żartów. "Wiecie co łączy pijaka i patrona? Obaj lubią krzyczeć na nieznajomych i biegać bez spodni". Oczywiście takich zagadek było więcej, ale nie na tyle dużo, by się nie powtarzały dosyć często. Odchodząc, Szalony Król rozdawał każdemu w pobliżu specjalne maski, na które wielu graczy wręcz czekało z utęsknieniem. W Lwich Wrotach była do zdobycia maska Popielca, zaś w Kamadanie otrzymywaliśmy Makijaż Szkieletu. Możecie je zobaczyć poniżej.
Ostatni raz Thorn pojawił się wczesnym rankiem 1 listopada, by potem już nie powrócić. Cały event zakończył się dzień później. Przemianę przeszła także GWWiki, udekorowana haloween'owymi motywami. Podsumowując, mam pewne zastrzeżenia natury technicznej. Kostiumowe Zmagania były ciekawe, ale udostępniono mają liczbę aren. Co więcej, zdarzyła mi się sytuacja, gdy drużyną dowodziła postać na 6 poziomie doświadczenia, podczas gdy znakomita większość graczy udaje się tam z maksymalnym poziomem postaci. Chyba nie muszę mówić, jak zakończyło się to starcie. Wizycie Szalonego Króla towarzyszyły często nieprzetłumaczone dialogi – skoro już mamy polską wersję językową gry, to wymagam, aby podobne wpadki się nie zdarzały. Mimo wszystko bawiłem się przednio i te kilka dni umiliło mi standardową rozgrywkę. Powtórka za rok?
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz