

Właśnie tak będzie brzmiał podtytuł rodzimej wersji najnowszego dziecka Eidos Montreal. Czy gracze podniosą bunt, w wyniku dość kontrowersyjnego i niefortunnego tłumaczenia dwóch niewinnych słówek – „Human Revolution”? Czas pokaże, grupki pikietujących już krążą po mrocznych i zdradzieckich zakamarkach sieci, aby wykrzyczeć swój sprzeciw. Natomiast ja narzekać nie zamierzam, gdyż Cenega Polska już niejednokrotnie popisywała się w tym aspekcie taką fantazją, że zawstydzała autorów legendarnego „Wirującego seksu”, więc jak dla mnie w tym przypadku zmieścili się w granicach normy. Ten tytuł można spokojnie zaakceptować, nie wlewając w siebie nadmiernej ilości przedniej szkockiej whisky, więc przyjąłem to po męsku – w końcu to nie ten sam kaliber co „Dzióra”.