Według zapewnień BioWare, nadciągające rozszerzenie „Dziedzictwo” ma spełnić wszystkie zachcianki graczy, zarówno pasjonatów „Dragon Age II”, jak i ludzi rozczarowanych tą produkcją. Buńczuczne słowa, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę pierwszą prezentację, podczas której Fernando Melo zrobił z siebie dwulicowego błazna (druga część była świetna… bla, bla, bla… fani są wniebowzięci), a sam fragment rozgrywki nie ukazywał niczego nadzwyczajnego. Ot, klasyczne DLC, które większych rewolucji raczej nie wprowadzi i przypadnie do gustu tylko wiernym fanom „dwójki”. Niestety, Kanadyjczycy przyzwyczaili nas, że zwykłe i nie budzące żadnej ekscytacji pomysły, reklamują tak, jakby był to kamień milowy, zmieniający postrzeganie gatunku komputerowych gier fabularnych.
Obiecywałem jednak powściągliwość i wstrzymanie się ze skazywaniem na śmierć tego DLC. Prawdę mówiąc, gdy zdecydowałem się oddzielić marketingowy bełkot od solidnych faktów, to materiału do analizy pozostawało tak mało, że nie dało się wystawić temu żadnej noty. Lwia część społeczności skupionej wokół BioWare uważała tak samo, dlatego też studio postanowiło zaprezentować przed targami Comic Con (gdzie będzie można w dodatek zagrać) kolejny fragment rozgrywki, okraszony komentarzem twórców, połączony z krótką rundką pytań od fanów.
Hm… muszę przyznać, że materiał mnie zaciekawił, a jestem zagorzałym przeciwnikiem „Dragon Age II”. Oczywiście, tytułu nie da się już naprawić i do kunsztu pierwszej części dzielą go lata świetlne, ale powoli widać w tym wszystkim jakąś wizję oraz pewien krok do przodu.