
Tak gwoli wyjaśnienia, bo niestety jakoś przez ostatnie miesiące (no dobra, dobra... może nawet lata!) ten temat na umykał. Nie znaczy to jednak, że nie wiemy, co w trawie piszczy i jesteśmy ślepi jak gimnazjalista pod dwudniowej libacji specyfików ze skrytki wujka-bimbrownika.

Choć Carbine Studios definitywnie nie posiada tak wyrafinowanej i bogatej kampanii marketingowej jak twory Blizzarda, BioWare czy ZeniMax Online, absolutnie nie znaczy to, że "WildStar" jest skazany na pożarcie. Koreańczycy z NCSoft należą do elitarnej grupy szczwanych lisów wydawniczych i po druzgoczącej porażce wielu, zdawałoby się przyszłościowych, projektów (takich jak "Tabula Rasa" czy "City of Heroes"), nie wyłożyliby kasy na przeciętnego kota w worku. Twórcy baśniowego MMORPG może nie wychylają się ze swoją pracą tak mocno jak konkurencja, lecz zbierają mnóstwo pozytywnych opinii o swojej grze od testerów – czego akurat nie mogą powiedzieć jej rywale – a to znakomity sygnał.