"Science Fiction, Fantasy i Horror" – ta nazwa brzmi jak tytuł relacji z Wigilii, mojego najbardziej uwielbionego dnia w roku! Poważnie – uwielbiam składać życzenia pachnącym formaliną ciotkom, których unikałem cały rok. Wprost przepadam za siedzeniem przy stole i patrzeniem się na te wszystkie ryby w galarecie, na słodko i innych "tradycyjnych" smakach, których nie cierpię. Nieodpartą radość sprawia mi udawanie zaskoczenia i niebywałego szczęścia z powodu kremu do golenia i skarpetek, które czekają na mnie pod choinką. A jak już to wszystko się skończy, nie mogę się doczekać pierwszego dnia świąt, kiedy to na stole znowu wylądują wszystkie te same potrawy, których nie trawię... to po prostu najpiękniejszy dzień w roku! Na moje szczęście, udało mi się ukryć pod obrusem recenzję grudniowego "SFFiH" autorstwa Pandemona.
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.