F&SF: edycja polska – spojrzenie po dwóch latach istnienia pisma na rynku
Polska edycja "Fantasy & Science Fiction" powstała w roku 2010 z inicjatywy trójki fantastów – Pawła Matuszka, Michała Cetnarowskiego oraz Konrada Walewskiego. Każdemu czytelnikowi fantastyki, który nie przespał ostatnich kilku lat, te nazwiska nie powinny być obce. Dla śpiochów przygotowałem jednak kilka słów wyjaśnienia. Paweł Matuszek to redaktor naczelny pisma. W latach 2006-2009 pełnił tę samą funkcję w "Nowej Fantastyce". Jak dotąd opublikował dwa opowiadania (pod pseudonimem), a dosłownie kilka dni temu ukazała się jego pierwsza powieść pt. "Kamienna ćma". Michał Cetnarowski zajmuje się w F&SF literaturą polską. Publikował niejednokrotnie, w tym m.in. w "Focusie", "Wiedzy i Życiu" oraz w "Nowej Fantastyce" i "Czasie fantastyki". Ostatni z wymienionej trójki, Konrad Walewski, opiekuje się w piśmie działami literatury zagranicznej oraz publicystyki. Współpracował z kilkoma czasopismami fantastycznymi, dotychczas opublikował dwa opowiadania.
Przechodząc jednak do meritum tego omówienia, to jest do "Fantasy & Science Fiction", należy na początek przywołać kilka faktów. Jest to kwartalnik, do dnia dzisiejszego ukazało się sześć numerów, a publikowany jest przez wydawnictwo Powergraph. Za główny cel redakcja postawiła sobie przybliżanie fantastycznej prozy zagranicznej polskiemu czytelnikowi. Czy im się to udaje?
Zdecydowanie tak. Już w pierwszym numerze znalazły się same gwiazdy anglosaskiej fantastyki – Orson Scott Card, Ursula Le Guin, China Mieville oraz Jeffrey Ford. Nie należy zapominać jednak o mniej literackiej części pisma, gdzie ukazały się znakomite eseje i felietony, a także omówienia i recenzje. Bardzo cieszy również fakt publikowania wywiadów ze znanymi autorami, tym bardziej, że nie są to rozmowy schematyczne – wręcz przeciwnie, każda przeprowadzona została bardzo rzetelnie i z pełnym profesjonalizmem, dzięki czemu czyta się je z prawdziwą przyjemnością.
Również kolejny numer przyniósł ze sobą sporą dawką dobrej lektury. To w nim redakcja przybliżyła polskim czytelnikom twórczość takich pisarzy jak Paolo Bacigalupi, Ted Kosmatka czy Kelly Link, którzy do tej pory byli u nas raczej mało znani. Pojawił się tu również interesujący wywiad z Georgem R. R. Martinem, autorem niesamowicie sławnej już powieści pt. "Gra o tron". Część publicystyczna także utrzymała swój wysoki poziom, głównie dzięki felietonowi Jeffa VanderMeera oraz rzetelnym i ciekawym recenzjom autorstwa Agnieszki Haskiej i Michała Cetnarowskiego.
Trzeci numer F&SF zapoczątkował serię opóźnień w publikacji pisma. Mimo to, czytelnicy dostali naprawdę wspaniałą lekturę, więc nie powinni zbyt głośno narzekać. W letnim wydaniu przeczytać mogliśmy opowiadania trójki znanych już autorów – Jeffa VanderMeera, Bruce'a Sterlinga oraz M. Johna Harrisona. Tu również redakcja kontynuowała swą misję przybliżania czytelnikom twórczości autorów mniej znanych w Polsce – w ramach tej szczytnej akcji ukazały się teksty Carolyn Ives Gilman, Jima Aikina oraz Luciusa Sheparda. W dziale publicystyki otrzymaliśmy możliwość poznania punktu widzenia czwórki felietonistów czasopisma, jak też na przeczytanie czekają trzy całkiem niezłe recenzje.
Czwarty numer na szczęście został wydany bez większych problemów i opóźnień. Przyniósł ze sobą teksty takich autorów jak Alexandra Duncan, Lisa Goldstein, M. Rickert czy Alex Irvine. Wszystkie wymienione wyżej nazwiska były wcześniej mało znane polskim czytelnikom, więc po raz kolejny musimy docenić pracę redakcji pisma nad "uświadamianiem" nas o walorach anglosaskiej fantastyki. W tym numerze pojawia się zdecydowanie mniej publicystyki, jednak wciąż utrzymuje ona godny pozazdroszczenia poziom.
Przy wydawaniu kolejnego numeru, redakcja znów zaliczyła obsuwę, tym razem o wiele większą – mający się ukazać wiosną do sklepów trafił dopiero w środku lata. Lecz i to można wybaczyć, zwłaszcza biorąc pod uwagę wciąż wysoki poziom publikowanych tekstów. Tym razem w ramach akcji uświadamiającej przeczytać mogliśmy teksty Carola Emshwillera, Catherynne M. Valente oraz Iana Watsona. Było tu również więcej ciekawych rzeczy do lektury, jednak ten numer omawialiśmy już na łamach naszej strony.
Kilka tygodni temu na półki sklepowe trafił kolejny F&SF już szósty z kolei. Choć i tym razem nie obyło się bez sporych opóźnień, to redakcja spisała się na medal. Do naszych rąk trafiły opowiadania takich twórców jak Cherie Priest, Michael Swanwick czy Sean McMullen. Całość utrzymana jest w klimacie steampunkowym, również część publicystyki nie stroni od tematyki fantastycznych parowozów i innych wynalazków napędzanych parą.
Podsumowując – polska edycja "Fantasy & Science Fiction" przeszła długą i ciężką drogę przez ubiegłe dwa lata swojej działalności. Redakcja wciąż dzielnie znosi słowa krytyki czy wręcz nietajone głosy oburzenia z powodu nieregularności w wydawaniu tego periodyku i nie poddaje się w dążeniach do uświadamiania polskiego czytelnika o ogromnej wartości zagranicznej twórczości fantastycznej. Oby jednak w przyszłości nie dochodziło do tak drastycznych kroków w ich wykonaniu jak zamienianie wiosny na lato, a lata na jesień – do tego wystarczy nam i tak już kapryśna pogoda.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz