"Czas Fantastyki" i tym razem dzielnie broni miana „kwartalnika dla zaawansowanych”. W czwartym, czyli ostatnim, numerze tego roku mamy możliwość przeczytania pięciu szkiców, dwóch rozmów i pięciu felietonów. Między nimi znajdziemy również komiks oraz trzy teksty z działu "SF na świecie i w sieci".
Konrad Lewandowski
Pierwszy tekst, jaki jawi nam się zaraz po spisie treści, to "Skąd się biorą zmiany" Konrada Lewandowskiego. Sam temat jest bardzo ciekawy, bo traktuje o metafizyce, często uważanej za "nienaukowe brednie", choć według autora jest ona wręcz konieczna do zrozumienia prawdziwego porządku, a także celu i sensu naszego świata. Niestety, dla wielu będzie to szkic bardzo nieprzystępny z racji zastosowanego w nim słownictwa, do zrozumienia którego często wymagana jest co najmniej podstawowa znajomość filozofii. Mimo to, warto przynajmniej rzucić na niego okiem, bo temat jest piekielnie ciekawy i wbrew pozorom całkiem aktualny. Kto wie, może kiedyś usłyszymy o Lewandowskim jako o tym, który połączył fizykę z metafizyką? Wszak do tego dąży i o to się stara, by fizycy docenili wagę badań nad sensem istnienia, a nie skupiali się tylko i wyłącznie na drążeniu poszczególnych tematów, zachwycając się kolejnymi, coraz mniejszymi cząstkami i ich wzajemnymi relacjami...
Drugi szkic jest autorstwa tłumaczki Iwony Michałowskiej-Gabrych, która zastanawia się w nim nad mankamentami pracy tłumacza, a przede wszystkim nad tym "W jakim języku myśli tłumacz?" – bo i taki tytuł nosi sam artykuł. Autorka dzieli się tu z nami swoimi przemyśleniami i preferowanymi metodami tłumaczenia, choć jak zaznacza – nie ma gotowych sposobów na idealny przekład. Wszystko to zostało napisane bardzo przystępnie, wręcz nienagannym stylem, jak na redaktorkę przystało.
Kolejne dwa teksty z tego działu sobie odpuściłem, gdyż były to kontynuacje z poprzednich numerów, których niestety nie było mi dane przeczytać. Z relacji znajomych wiem jednak, że szczególnie godny polecenia jest czteroczęściowy szkic o tytule "Futurologia islamu", natomiast ten o Kingu raczej spodoba się tylko zagorzałym fanom tego autora.
Andrzej Zimniak
Najciekawsze z całego numeru wydają mi się przemyślenia Andrzeja Zimniaka, o tytule "Klikasz czy myślisz". Tym razem wypowiada się jako wykładowca zdumiony sposobem nauki czy może nawet sposobem myślenia obecnych studentów. Owa technika praktykowana przez uczniów i żaków XXI wieku to nic innego, jak tradycyjne "zżynanie" – tym razem jednak nie od kolegów, a z Internetu, który Zimniak określa mianem "chmury" – miejsca, gdzie dzisiejsze pokolenie trzyma wszystkie chwilowo zbędne informacje, mogąc je jednak wyciągnąć na światło dzienne w kilka minut. Najciekawsze w tekście Zimniaka jest to, że nie staje on po żadnej ze stron, opisując to zjawisko – nie krytykuje go ani nie chwali; po prostu stwierdza, że tak już jest i tak będzie, ponieważ do tego zmierza postęp technologiczny – by ludziom żyło się prościej. Kiedy, a przede wszystkim czy w ogóle, nauczyciele i wykładowcy dostosują się do tego "trendu"? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej, bo z własnych doświadczeń wiem, że taka sytuacja już ma miejsce, że studenci już potrzebują jakiegoś "interfejsu" do łączenia się z opisywaną "chmurą" podczas egzaminów. Osobną sprawą jest sposób, w jaki odróżnić można prawdziwe zasoby sieci od fałszywych, jednak sądzę, że dyskusja na ten temat byłaby jałowa – są zwolennicy portali takich jak Wikipedia, są i przeciwnicy, którzy najczęściej tworzą różne teorie spiskowe, jakoby wszystko w Internecie było jednym wielkim kłamstwem. I nigdy obie strony nie dojdą do konsensusu. Zarówno o artykule Zimniaka, jak i o samym temacie w nim poruszanym, można mówić długo i wiele, a to jest jedynie omówienie czasopisma, więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecać wam gorąco ów szkic.
Peter Watts
Następne w kolejce są dwie rozmowy. Pierwsza, prowadzona z Peterem Wattsem, jest właściwie o wszystkim i o niczym, choć głównie o twórczości tego kanadyjskiego pisarza. Przeprowadzana była na XXV Bachanaliach Fantastycznych, stąd luźna atmosfera, w jakiej toczy się rozmowa. De facto, Watts odwiedził już tyle miejsc w Polsce w tym roku, że z wywiadu nie dowiadujemy się praktycznie niczego nowego – chyba, że ktoś po raz pierwszy styka się z tym autorem, wtedy może być to ciekawe. Drugi tekst z kolei ciężko mi określić. Nie dość, że to drugi fragment czteroczęściowego artykułu, to jeszcze ma taką formę, że nie wiem, czy jest to jakaś sztuka sceniczna, gra RPG czy może jeszcze coś innego – pozostawiam to waszej ocenie.
Mike Resnick
Na koniec zostały felietony. Tutaj nie ma zbyt wiele do omawiania. Tekst Jacka Dukaja nie porywa, choć jak zwykle nie mam mu wiele do zarzucenia. Tym razem skupia się głównie na twórczości Chiny Mieville’a, a właściwie na jego najnowszej, jeszcze nie przetłumaczonej na język polski, książce "Embassytown". Częściowo chwali, częściowo krytykuje – przez większość tekstu zamiast felietonu dostajemy niepełną recenzję. Resztę stanowią jego przemyślenia na temat istoty prawdy i kłamstwa w naszym życiu. O wiele bardziej podobał mi się natomiast tekst Michała Cetnarowskiego o Lechu Jęczmyku, jego kasandrycznych wizjach i najnowszej książce ("Dlaczego toniemy, czyli jeszcze nowsze Średniowiecze"), w której owe wizje zawarł. Cetnarowski mówi tu również o beletrystycznych nawiązaniach do tematu pesymistycznych wizji, wymieniając takie tytuły jak "Linia oporu" Dukaja czy "Święto rewolucji" Protasiuka. Cały tekst zdaje się mieć dwa cele – zwrócić uwagę na "przepowiednie" Jęczmyka, a także zaakcentować fakt, że są one przygnębiająco prawdziwe, a my powinniśmy jakoś zareagować, by nie zrealizowały się w stu procentach. Pozostałe artykuły z tego działu nie zrobiły na mnie większego wrażenia, może poza ostatnim, krótkim tekstem o spoilerach. Autor, Michał "Chudy" Chudoliński, staje w opozycji do tłumu krzyczącego "spoilery są złe!" i próbuje bronić swojej tezy, jakoby podpowiedzi i przedpremierowe wiadomości o fabule utworu były wręcz zbawienne w skutkach – zarówno dla odbiorców, jak i dla producentów. Tekst z pewnością zaciekawi recenzentów, także im polecam go szczególnie.
W pozostałych artykułach ("SF na świecie i w sieci") nie znalazłem raczej nic ciekawego. Jest o komiksach w ZSRR i Rosji – spodoba się zapewne maniakom owej twórczości rysowanej. Jest także kilka słów o Mike’u Resnicku, o amerykańskich fantastycznych czasopismach online’owych oraz krótka notka o stworzeniach zwanych koboldami. Ponadto w tekście o tytule "Szybciej niż światło" można przeczytać o niedawnym odkryciu, które zaskoczyło cały świat – o neutrinach poruszających się prawdopodobnie z prędkością nadświetlną. Nie jest tam opisane niestety nic nowego, to raczej skonkretyzowanie nagłaśnianych już wielokrotnie wiadomości.
Skład i redakcja pisma są niemal bezbłędne – teksty są ułożone wygodnie dla czytającego, czcionka ani za duża, ani za mała, a cena naprawdę przystępna. Jedyny mankament, który zawsze jest widoczny przy lekturze "Czasu Fantastyki", to brak korekty. Niemal w każdym artykule jest kilka lub kilkanaście typowych literówek, które zauważyłby raczej każdy, kto przejrzałby tekst pod tym względem przed drukiem. Choć wątpię, by ktoś z redakcji przeczytał ten tekst, dla własnego spokoju jestem zmuszony zapytać – kiedy doczekamy się stałej korekty dla jednego z lepszych pism o fantastyce w Polsce?
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz