Z okładki wita mnie maksymalny pancerz. Jak zawsze po otrzymaniu świeżego numeru Nowej Fantastyki (tym razem był to numer marcowy) wertuję pismo w poszukiwaniu ostatniej strony i kryjącego się tam felietonu Łukasza Orbitowskiego. Tym razem jest o Diable i "Nieprzyjacielu" – nieprzeciętny tekst o nieprzeciętnym filmie, który – powołując się na autora – można zobaczyć na YouTube, z napisami. Warto przeczytać, warto obejrzeć, warto przekonać się, kim tak naprawdę jest opisywany w filmie, tajemniczy Daba.
NF to jednak nie tylko Orbitowski – tematem numeru jest zdecydowanie "Crysis 3" – artykuł dowodzący tego, jak to seria "Crysis" jest solidną bają Science Fiction, przypomina moje próby doszukania się czegoś więcej w drugim "Black Opsie" i trzecim "Dead Space" – a były to próby wyjątkowo średnie i wyjątkowo na siłę. "Crysis 4" pozwoli nam pewnie rzucać w siebie świetlistymi dyskami i jeździć na zostawiających kolorową cybersmugę motorach; a to wszystko w rytm jakiegoś wub wub od Skrillexa.
Przeglądając dalej magazyn na modłę arabską – zupełnie od drugiej strony, trafiamy na kolejne dwa felietony. Pierwszy wychwalający "Życie Pi", w którym przedstawiono ten film w sposób zupełnie odmienny od mojego zdania na jego temat – choć faktycznie można się w nim doszukać swoistej antytezy "Avatara" i jego zupełnego przeciwieństwa, mimo pozornych wspólnych mianowników. A napisał go Peter Watts. Drugi, Rafała Kosika, traktuje o rzucaniu mięsem w tekstach literackich. Oburzona matka, która przyczyniła się do jego powstania, jako nieocenzurowane wulgaryzmy podała słowa „do dupy”, „gówno mnie to obchodzi” oraz „klawo jak cholera” (sic!). Drżę na samą myśl o dzieciakach na podwórku, które mówią w ten sposób – toż to tylko o krok od „kurzej stopy”! Cały ten tekst kojarzy mi się z niedawno czytanym mi przez Ati wierszykiem o wulgaryzmach w swoich tekstach, spłodzonym przez Jakuba Ćwieka. Tego jednak, ze względu na faktyczną kulturę słowa, przytaczać nie będę.
Dalej jest garść typowych dla NF recenzji, kilka opowiadań (w tym również rady dla piszących), o których pisać nie będę – ten numer pisma zdecydowanie bardziej zaciekawił mnie publicystką, proza marcowego numeru musi więc zostać poddana indywidualnej ocenie każdego zainteresowanego czytelnika. Przed (za?) opowiadaniami znajduje się kilka prawdziwych perełek. Pierwsza z nich to wnikliwa analiza dzisiejszego sposobu przedstawiania wampirów i wilkołaków w całym, zalewającym gatunek nurcie romansów fantasy dla nastolatek – obrywa się "Zmierzchowi", "Pamiętnikom Wampirów" i kilku innym tekstom, które próbują wmówić młodym, naiwnym dziewczynkom, że kochanie się w żywym trupie jest w zasadzie spoko – nawet jak gnije mu kawałek twarzy. Szczególne zdziwienie wywołało u mnie wspomnienie o wampirzym romansie dla gejów. Czytając takie artykuły jak ten, odnoszę wrażenie, że przed publikacjami tekstów powinno się na autorach prowadzić jakieś testy. Może wtedy uniknęlibyśmy perełek w stylu "Jezusa Chrystusa Łowcy Wampirów" i innych takich. Brr.
Dziwność jednak nie ustaje! Po delikatnych i głęboko uczuciowych wampirach i wilkołakach mamy gargulce. Tak, gargulce – dwustronicowa analiza filmów z ich udziałem i prób wyjaśnienia przez twórców filmowych ich korzeni, nadania im osobowości i ducha. Wszystko to próbowano osiągnąć za pomocą kinematografii – i zgodnie ze słowami autora wszystko poza kultowym, starym, dobrym "Gargoyles" z 1972 roku ponosi raczej fiasko. No, może oprócz nazistowskich gargulców.
I wreszcie dochodzimy do prawdziwego klejnotu marcowego numeru "Nowej Fantastyki", istnej creme de la creme – artykułu „Prawdziwi Superbohaterowie”. To bazowo historia zaczerpnięta z filmu o Kickassie i Defendorze, tylko na żywo. Są ludzie, którzy ubierają się w rajstopy i walczą ze złem. Tak na poważnie. Nie wiem do końca, co myśleć o całym tym ruchu, ale traktujący o nim tekst przeczytałem z ogromnym zainteresowaniem. Szczególnie zaintrygował mnie "Człowiek Piła Kątowa", uwalniający z blokad samochody w Londynie i arcynemesis Terrifiki, Fantastico, który namawia odprowadzane przez nią pijane kobiety, żeby imprezowały dalej.
Zostają jeszcze dwa artykuły. Jeden o nowym twórcy "Gwiezdnych Wojen" i jego najlepszej pracy jak dotąd, czyli "Super 8", a drugi o filmach z Krainy Oz, w związku z wielkim, potężnym i wchodzącym właśnie do kin Ozem.
Potem zostaje już wstępniak, spis treści i okładka. Miłej lektury.
Dziękujemy wydawnictwu Prószyński i S-ka za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz