Pamiętacie ich, pisaliśmy już o tym czasopiśmie (nie „gazecie”, bo będę lał po łapach!). O dziwo przetrwało grudniową apokalipsę, a ekipie sukces nie uderzył do głowy i nie odbił się szampanem. Zakasali rękawy, wzięli się za bary z materiałem i – voila! – mamy kolejny numer. A cóż w nim ciekawego? Sporo tego, dla zachowania jakiegoś porządku zacznijmy przegląd od literackiego dania głównego czyli opowiadań.
Krzysztof Kozłowski w „Kwestii Wiary” spróbuje nam udowodnić, że do przetrwania w pogańskiej Polszcze może ciut bardziej przydać się tytułowa wiara niźli zbrojna eskorta pancernych Bawarczyków. Po takim słowiańskim fantasy, dostaniemy coś w klimatach bardziej nam współczesnych. Czy aby na pewno? Zapraszam po odpowiedź do lektury ”Miasta” Marka Ścieszka. No i na koniec ostatni, ale nie najgorszy jakościowo tekst – „Moje apokryfy” Jarosława Urbaniuka. Znów historyczne (tyle, że w „nieco” starszych niż w „Kwestii wiary" realiach) opowiadanie w konwencji fantasy.