Jak każdy solidny zamek, tak i Zamczysko ma swoje archiwa. Pewnie sobie myślicie – co pantera robi w TAKIM miejscu, skoro mieszka w komnatach, które na dobrą sprawą można określić mianem biblioteki. No ale niestety, czasem trzeba i w takich papierach pogrzebać, chociażby po to, by znaleźć różne informacje, "przypadkiem" trafiające do tego miejsca, a będące jeszcze całkiem świeże...
W każdym razie – słowo daję, niemalże osiwiałam, tracąc tym samym nieskazitelnie czarne futro, pozwalające na doskonały kamuflaż w mroku nocy. Niepozorny karteluszek, całkiem świeży, atrament jeszcze nie wysechł. Nie powinien być w Archiwum – a jednak, był tam, skazany na zapomnienie. Zupełnie, jakby ktoś chciał zapobiec ujawnieniu jego treści. I po co to...? Widać rzeczony ktoś zapomniał, że przed pewnym kotem nic się nie ukryje...