

Wygląda bogato, nie? Szykujecie już pewnie swoje portfele, aby zakupić tę edycję kolekcjonerską z fikuśnym opakowaniem? Bracia Warner przygotowali w końcu coś dla prawdziwych maniaków tolkienowskiego uniwersum? Ech... lepiej zejdźmy na ziemie, moi drodzy, gdyż to jest prawdziwy cios poniżej pasa dla każdego pasjonata „Władcy Pierścieni” czy ludzi mieniących się „gadżeciarzami”.
Przyznam szczerze, że aż zacmokałem z wrażenia, gdy zobaczyłem powyższe zdjęcie i automatycznie pomyślałem sobie, że ktoś w końcu przygotował edycję kolekcjonerską, na którą warto odkładać kilkadziesiąt dodatkowych złotych. Róg obfitości porównywalny z „Wiedźminem 2” albo przynajmniej z „Drakensang: The River of Time”. Niestety, to nie ten adres – tutaj bieda aż piszczy i wylewa się praktycznie z każdego kąta. Kolejny raz potwierdziła się stara zasada, że co się nie dołoży, to się dowygląda.