„Deus Ex: Bunt Ludzkości” – augmentacja to zło!

2 minuty czytania

deus ex: bunt ludzkości

Wielokrotnie już wspomniałem, że „Deus Ex: Bunt Ludzkości”, obok intrygi opierającej się na zemście Adama Jensena, będzie starał się przekazać głębszą myśl, skłaniającą do refleksji i ożywczych dysput. Skomplikowane dylematy bioetyczne, to tak naprawdę śliska i niesamowicie trudna do rozstrzygnięcia kwestia. Idee poprawy niedostatków, przywrócenia pełnej funkcjonalności osobom niepełnosprawnym i wykluczonym społecznie czy zwalczanie bezpłodności, są niezwykle szczytne oraz warte promowania. Problem jednak leży w tym, czy ludzkość będzie znała umiar i nie uzależni się od technologii? Nie zatraci w pewnym momencie swojego człowieczeństwa i nie zacznie bawić się w Boga? Jaka jest szansa, że piękna inicjatywa nie przerodzi się w coś zatrważającego? W końcu każdy zna historię Alfreda Nobla i jego dynamitu.

Podobnie jest z augmentacją – początkowo miała ona pomóc ciężko chorym ludziom powrócić do społeczeństwa, zagwarantować im równość i możliwości, które, zdawało się, bezpowrotnie utracili. Potem jednak do głosu zaczęły dochodzić korporacje i biznesmeni stojący za nimi. Osoby nie zainteresowane dobrem bliźniego, a stanem swojego konta i mozolnym powiększaniem potęgi. Wszczepy, implanty i nowoczesne protezy, stały się dostępne dla wszystkich i zaczęły wypaczać pierwotną ideę (wykorzystywanie augmentacji do celów wojennych, nowoczesny wyścig szczurów, krystalizowanie się nowych form dyskryminacji). Bezduszni przedsiębiorcy, starający się zrobić ze swojego gatunku bezwolne owce, zależne od ich woli? Może wizjonerzy, którzy doprowadzili do kolejnej ewolucji organizmu ludzkiego?

Ciężkich orzech do zgryzienia. Eidos Montreal pokazał nam już piękną wizję świata, promowaną przez Sarif Industries, a dziś zdecydował się zaprezentować drugą stronę barykady. Rzeczywistość okazuje się nie tak różowa i pokazuje swoje brutalne oblicze. Szczerze polecam, jeden z najciekawszych zwiastunów tego roku.

Kampania marketingowa „Buntu Ludzkości” przygotowana jest naprawdę zmyślnie i perfekcyjnie, gdyż piecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie dość, że w znakomity sposób promuje tytuł (czuć w tym gęsty, cyberpunkowy klimat, świetnie podgrzewający atmosferę przed premierą), to na dodatek zmusza do refleksji. Naświetla kwestie, z którymi za kilkanaście lat faktycznie będziemy musieli się zmierzyć. Pytania, jakie już dziś musimy sobie zadawać, choćby pod wpływem informacji o zgodzie na uczestnictwo Oscara Pistoriusa na Olimpiadzie w Londynie.

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...