
Pytanie: Te „wory mięsa” starają się wykorzystać moją charyzmę jako desperacką próbę odbicia się od dna. Czy mogę ich zastrzelić, mistrzu?

No, nie wiem… Bo czy można ich winić, drogi HK-47? Tak jak przewidywali analitycy i gracze, którzy zjedli zęby na rynku MMORPG, „Star Wars: The Old Republic” po wyśmienitym starcie zaczął powoli pikować w dół, a jego gwiazda z dnia na dzień blednie coraz bardziej. Twórcy nie potrafią wynaleźć dobrego lekarstwa dla znudzonych i zmanierowanych subskrybentów, z kolei majaczący gdzieś na horyzoncie „Guild Wars 2” dodaje do tej nieciekawej sytuacji szczyptę nerwowości zmieszanej z ryzykanctwem. Zanim jednak BioWare Austin postanowi uczynić krok w kierunku modelu „free-to-play”, zamierza chwycić się ostatniej deski ratunku. Uderzyć w sentymentalne nuty i wykorzystać ciepłe wspomnienia płynące z klimatycznej rozgrywki w „Knights of the Old Republic”.
Tak jest, morderczy i cyniczny droid powraca na dobre. Ta zimna, nieobliczalna i diabelsko skuteczna maszyna już niedługo na stałe zagości w naszej zgranej ekipie, niezależnie od tego, za jaką stroną konfliktu się opowiedzieliśmy.