Proszę, proszę. Nie tak dawno Zack Snyder wraz z Benem Affleckiem krytykowali filmy Marvela, jednak wielu zarzuciło im, że DC na razie nie ma się czym pochwalić – ich uniwersum opiera się zaledwie na jednej produkcji, która spotkała się z mieszanymi opiniami. Zwiastun najnowszego i najgorętszego tytułu Warner Bros., którym jest "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości", każe jednak zastanowić się, czy Snyder nie miał racji, a superbohaterskie kino powinno dążyć do prezentowania mrocznych i dojrzałych historii zamiast stawiać głównie na popcornową rozrywkę.
Na Comic-Conie w San Diego zaprezentowano dwa interesujące zwiastuny dla fanów zombie od stacji AMC – pierwszym jest trailer nowej produkcji, "Fear The Walking Dead", a drugim czterominutowa zapowiedź szóstego sezonu "The Walking Dead". Jak widać, losy Ricka wciąż przyciągają przed ekrany tłumy widzów. Podobnie jak wcześniej, seria będzie liczyła 16 odcinków, a po pierwszych 8 epizodach nastąpi przerwa w emisji, która potrwa do lutego.
"Fear The Walking Dead" to spin-off popularnej produkcji o zombie, "The Walking Dead". Serial przedstawia zupełnie inną historię, osadzoną w Los Angeles i skupiającą się na początkach słynnej epidemii – na naszych oczach będzie waliło się życie bohaterów, a cywilizacja upadała. Scenariusz nie będzie ograniczony komiksami, ponieważ nie jest żadną adaptacją. Na Comic-Conie pokazano pierwszy pełny zwiastun serialu.
Charyzmatyczny i krnąbrny przemytnik, łamiący kobiece serca szybciej niż strzał z blastera, otrzyma własny film. Tak, plotki zostały w końcu potwierdzone. Druga, po "Rogue One", produkcja sygnowana jako "Antologia Gwiezdnych Wojen" opowie o młodzieńczych latach Hana Solo i o tym, co doprowadziło do tego, że stał się cynicznym draniem, za którego głowę wyznaczono najwięcej nagród w historii galaktyki.
Za kamerą stanie Phil Lord i Chris Miller, czyli duet znany przede wszystkim z kasowych komediowych hitów – kinowej serii "Jump Street" oraz animacji "LEGO Przygoda". Scenariusz przygotują Lawrence oraz Jon Kasdanowie, natomiast produkcja ma trafić na ekrany kin 25 maja 2018 roku.
Kto zagra młodego Solo? Nie wiadomo. Macie jakieś dobre propozycje?
W życiu każdego z nas przychodzą chwile, w których osiągamy limit swoich możliwości. Zadania przerastające nasze kompetencje, wyzwania, jakim – pomimo starań i chęci – nie potrafimy sprostać.
Wiedziałem, że w końcu spotka to także mnie jako recenzenta. Sądziłem jednak, iż stanie się to za sprawą dzieła pokroju "Czasu Apokalipsy". Tymczasem me recenzenckie umiejętności zostały unicestwione przez Terminatora. Zawiodłem w swej misji. I koniecznie musicie dowiedzieć się, dlaczego.
Colin Trevorrow podjął się tytanicznego zadania. Wskrzesić legendarny "Park Jurajski" w czasach, gdy zblazowani kinomani co roku zalewani są istną kawalkadą wysokobudżetowych blockbusterów pełnych od efektów specjalnych, czarów z komputera i akcji, która pompuje prosto w serce widza podwójną dawkę adrenaliny.
Czy w czasach, gdy ogromne roboty z "Pacific Rim" chwytają się za łby z przerośniętymi monstrami, a ekipa "Mścicieli" z każdym kolejnym zagrożeniem podbija stawkę w kwestii przepychu i rozwałki, pozostało jeszcze miejsce dla starego, poczciwego T-Rexa?
Już za dwa tygodnie na podbój kin wyruszy "Ant-Man", rozpoczynając Trzecią Fazę kinowego uniwersum Marvela. Jednak tym razem twórców czeka niełatwe zadanie i raczej nie mogą liczyć na łatwy spacerek po kasę, jak to było dwa lata temu w przypadku "Iron Man 3". Wtedy włodarze studia nadal spijali śmietankę po gigantycznym sukcesie kasowym projektu "Avengers", mogli czuć się jak bogowie kina – sprzedać dowolny pomysł z wiedzą, że fani nie zawiodą. Teraz sytuacja wygląda inaczej.
"Czas Ultrona" ukazał widoczne objawy delikatnego przesytu przygodami paczki superherosów oraz nie potrafił ukryć pojawiających się coraz częściej schematów i zgranych ruchów. Dodatkowo "Człowiekowi-Mrówce" daleko do charyzmy playboya Tony'ego Starka, a co za tym idzie, dopiero musi zapracować na uznanie wśród widzów. Nie zapominajmy o rozlicznych problemach, a także zmianach podczas produkcji... a to dopiero początek znaków zapytania.
Czy ostateczny zwiastun "Ant-Mana" rozwiewa choć część wątpliwości? Sprawdźcie.
"Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym", śpiewał zespół Perfekt. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z wieloma seriami, które przedłużano ponad miarę, praktycznie ocierając się o granice dobrego smaku. W celu maksymalnego wykorzystania kury znoszącej złote jajka, ostatnią część sagi dzieli się na połowę. Wystarczy przypomnieć film "Harry Potter i Insygnia Śmierci" (1 oraz 2) czy książkę "Dziedzictwo" (tom 1 oraz 2), zwieńczającą losy Eragona. Zazwyczaj trzeba indywidualnie spojrzeć na dany przypadek, aby zdecydować, czy materiału było tyle, że reżyserowi / pisarzowi / wydawnictwu (niepotrzebne skreślić) szkoda było ciąć co lepsze sceny, czy też to zwyczajny skok na kasę ("Hobbit"?). Jak jest w przypadku produkcji "Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1"?
Zmiana reżysera podczas kręcenia kolejnych części danego filmu ma to do siebie, że następca może nie udźwignąć presji, jaka jest związana z produkcją, jeżeli poprzednie odsłony były sporymi sukcesami. Także fani często nie aprobują takich rotacji zwłaszcza, gdy pierwszy reżyser stworzył coś naprawdę dobrego i klimatycznego. Tak właśnie było przed wypuszczeniem do kin "Naznaczony – rozdział 3". Pierwsze dwie części nakręcił James Wan, który tym razem wpuścił na reżyserskie krzesło Leigha Whannella. Dla sympatycznego Australijczyka był to pierwszy film, który reżyserował, wcześniej pełnił on rolę producenta (seria 'Piła') albo scenarzysty ("Martwa cisza", "Piła" oraz... "Naznaczony 1 i 2"). Właśnie praca nad wcześniejszymi tytułami z tej serii sprawiła, że Whannell był bogatszy o ważne doświadczenia, podpatrywanie Jamesa Wana z pewnością zrobiło swoje.
Wreszcie doczekaliśmy się wyboru aktora, który wcieli się w nowego Spider-Mana. Do tej pory wiedzieliśmy, że trwają poszukiwania osoby w młodym wieku, ponieważ bohater będzie jeszcze chodził do liceum. Pojawiali się różni kandydaci – głównym z nich była gwiazda "Gry Endera", czyli Asa Butterfield. Padła jednak wieść, że przestał się liczyć w finalnych zmaganiach. Kto ostatecznie zdobył rolę Pajęczaka? Tom Holland.
- 136 stron
- « Pierwsza
- ←
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- →
- Ostatnia »