Proszę, proszę. Nie tak dawno Zack Snyder wraz z Benem Affleckiem krytykowali filmy Marvela, jednak wielu zarzuciło im, że DC na razie nie ma się czym pochwalić – ich uniwersum opiera się zaledwie na jednej produkcji, która spotkała się z mieszanymi opiniami. Zwiastun najnowszego i najgorętszego tytułu Warner Bros., którym jest "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości", każe jednak zastanowić się, czy Snyder nie miał racji, a superbohaterskie kino powinno dążyć do prezentowania mrocznych i dojrzałych historii zamiast stawiać głównie na popcornową rozrywkę.
Charyzmatyczny i krnąbrny przemytnik, łamiący kobiece serca szybciej niż strzał z blastera, otrzyma własny film. Tak, plotki zostały w końcu potwierdzone. Druga, po "Rogue One", produkcja sygnowana jako "Antologia Gwiezdnych Wojen" opowie o młodzieńczych latach Hana Solo i o tym, co doprowadziło do tego, że stał się cynicznym draniem, za którego głowę wyznaczono najwięcej nagród w historii galaktyki.
Za kamerą stanie Phil Lord i Chris Miller, czyli duet znany przede wszystkim z kasowych komediowych hitów – kinowej serii "Jump Street" oraz animacji "LEGO Przygoda". Scenariusz przygotują Lawrence oraz Jon Kasdanowie, natomiast produkcja ma trafić na ekrany kin 25 maja 2018 roku.
Kto zagra młodego Solo? Nie wiadomo. Macie jakieś dobre propozycje?
W życiu każdego z nas przychodzą chwile, w których osiągamy limit swoich możliwości. Zadania przerastające nasze kompetencje, wyzwania, jakim – pomimo starań i chęci – nie potrafimy sprostać.
Wiedziałem, że w końcu spotka to także mnie jako recenzenta. Sądziłem jednak, iż stanie się to za sprawą dzieła pokroju "Czasu Apokalipsy". Tymczasem me recenzenckie umiejętności zostały unicestwione przez Terminatora. Zawiodłem w swej misji. I koniecznie musicie dowiedzieć się, dlaczego.
Colin Trevorrow podjął się tytanicznego zadania. Wskrzesić legendarny "Park Jurajski" w czasach, gdy zblazowani kinomani co roku zalewani są istną kawalkadą wysokobudżetowych blockbusterów pełnych od efektów specjalnych, czarów z komputera i akcji, która pompuje prosto w serce widza podwójną dawkę adrenaliny.
Czy w czasach, gdy ogromne roboty z "Pacific Rim" chwytają się za łby z przerośniętymi monstrami, a ekipa "Mścicieli" z każdym kolejnym zagrożeniem podbija stawkę w kwestii przepychu i rozwałki, pozostało jeszcze miejsce dla starego, poczciwego T-Rexa?
Już za dwa tygodnie na podbój kin wyruszy "Ant-Man", rozpoczynając Trzecią Fazę kinowego uniwersum Marvela. Jednak tym razem twórców czeka niełatwe zadanie i raczej nie mogą liczyć na łatwy spacerek po kasę, jak to było dwa lata temu w przypadku "Iron Man 3". Wtedy włodarze studia nadal spijali śmietankę po gigantycznym sukcesie kasowym projektu "Avengers", mogli czuć się jak bogowie kina – sprzedać dowolny pomysł z wiedzą, że fani nie zawiodą. Teraz sytuacja wygląda inaczej.
"Czas Ultrona" ukazał widoczne objawy delikatnego przesytu przygodami paczki superherosów oraz nie potrafił ukryć pojawiających się coraz częściej schematów i zgranych ruchów. Dodatkowo "Człowiekowi-Mrówce" daleko do charyzmy playboya Tony'ego Starka, a co za tym idzie, dopiero musi zapracować na uznanie wśród widzów. Nie zapominajmy o rozlicznych problemach, a także zmianach podczas produkcji... a to dopiero początek znaków zapytania.
Czy ostateczny zwiastun "Ant-Mana" rozwiewa choć część wątpliwości? Sprawdźcie.
"Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym", śpiewał zespół Perfekt. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z wieloma seriami, które przedłużano ponad miarę, praktycznie ocierając się o granice dobrego smaku. W celu maksymalnego wykorzystania kury znoszącej złote jajka, ostatnią część sagi dzieli się na połowę. Wystarczy przypomnieć film "Harry Potter i Insygnia Śmierci" (1 oraz 2) czy książkę "Dziedzictwo" (tom 1 oraz 2), zwieńczającą losy Eragona. Zazwyczaj trzeba indywidualnie spojrzeć na dany przypadek, aby zdecydować, czy materiału było tyle, że reżyserowi / pisarzowi / wydawnictwu (niepotrzebne skreślić) szkoda było ciąć co lepsze sceny, czy też to zwyczajny skok na kasę ("Hobbit"?). Jak jest w przypadku produkcji "Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1"?
Zmiana reżysera podczas kręcenia kolejnych części danego filmu ma to do siebie, że następca może nie udźwignąć presji, jaka jest związana z produkcją, jeżeli poprzednie odsłony były sporymi sukcesami. Także fani często nie aprobują takich rotacji zwłaszcza, gdy pierwszy reżyser stworzył coś naprawdę dobrego i klimatycznego. Tak właśnie było przed wypuszczeniem do kin "Naznaczony – rozdział 3". Pierwsze dwie części nakręcił James Wan, który tym razem wpuścił na reżyserskie krzesło Leigha Whannella. Dla sympatycznego Australijczyka był to pierwszy film, który reżyserował, wcześniej pełnił on rolę producenta (seria 'Piła') albo scenarzysty ("Martwa cisza", "Piła" oraz... "Naznaczony 1 i 2"). Właśnie praca nad wcześniejszymi tytułami z tej serii sprawiła, że Whannell był bogatszy o ważne doświadczenia, podpatrywanie Jamesa Wana z pewnością zrobiło swoje.
Wreszcie doczekaliśmy się wyboru aktora, który wcieli się w nowego Spider-Mana. Do tej pory wiedzieliśmy, że trwają poszukiwania osoby w młodym wieku, ponieważ bohater będzie jeszcze chodził do liceum. Pojawiali się różni kandydaci – głównym z nich była gwiazda "Gry Endera", czyli Asa Butterfield. Padła jednak wieść, że przestał się liczyć w finalnych zmaganiach. Kto ostatecznie zdobył rolę Pajęczaka? Tom Holland.
Kolejna ogromna strata dla świata filmu oraz wszystkich pasjonatów muzyki filmowej. W wieku 61 lat odszedł James Horner, słynny kompozytor, ośmiokrotnie nominowany do nagrody Oscarów i zdobywca tej najcenniejszej statuetki w 1998 roku za soundtrack z "Titanica" (swoją drogą, jedna z najlepiej sprzedających się ścieżek dźwiękowych wszech czasów).
Artysta zginął w katastrofie lotniczej – należący do niego samolot rozbił się 60 mil na północ od Santa Barbara. Kilkanaście godzin po wypadku, jego asystenta potwierdziła, że to właśnie on siedział za sterami maszyny.
Kolejna wiadomość castingowa ze studia Marvela! Dowiedzieliśmy się, że do obsady "Doctora Strange'a" dołączył Chiwetel Ejiofor – znany między innymi z nagrodzonego Oscarem filmu "Zniewolony. 12 Years a Slave". Wcześniej obecność aktora znajdowała się w sferze spekulacji. W kogo wcieli się Ejiofor? W głównego przeciwnika Doctora Strange'a, czyli Barona Mordo, który jest jednym z największych wrogów superbohatera.
Spodziewać się można zmian w charakterystyce Barona. Film już teraz odchodzi od pierwowzoru, choćby przez zmianę płci mentora bohatera. Tybetański mnich, Starożytny, będzie kobietą – w tej roli zobaczymy Tildę Swinton.
- 82 strony
- « Pierwsza
- ←
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- →
- Ostatnia »