Jak co roku TVN emituje "Harry'ego Pottera". Ostatnio leciał "Zakon Feniksa" i jeśli ktoś go oglądał zamiast meczu reprezentacji, to źle na tym nie wyszedł. Jednak ja nie o tym.
Z książek "Zakon Feniksa" jest najdłuższym – prawie 1000-stronicowym – tomem, a film długością ustępuje wszystkim innym ekranizacjom. Ma jednak niesamowicie ważny atut: najbardziej zwartą, emocjonującą fabułę. To się ogląda znakomicie w oderwaniu od powieści, w stosunku do której pocięto część wątków. Scenarzysta zachował problem przyjęcia do świadomości powrotu Voldemorta, w centrum akcji umieścił apodyktyczną nauczycielkę i postawił na tworzenie się więzów między młodymi bohaterami, wkrótce mającymi walczyć ze śmierciożercami. Mroczny, efektowny finał był częścią wielkiej konfrontacji. Nie można się nudzić.