Nasze świętowanie powoli dobiega końca, ale nie zwalniamy tempa. Słyszeliście określenie "potterhead"? Jeśli nie, to koniecznie sprawdźcie, bo bardzo do mnie pasuje. Wyczytałam też niedawno, że mówić o sobie "potterhead" bez wcześniejszego przeczytania książek Rowling to tak, jakby robić kanapkę bez chleba. W sumie... wiosna, moda na zdrowy tryb życia i takie tam, więc może ktoś je takie śniadania. Ja akurat nie, ale za bardzo odbiegłam od tematu. Nie będę was przekonywać do czytania książek, bo przypuszczam, że nie muszę. Mam za to lepszy pomysł: zostawiam was pod opieką Piastuna, on zabierze was do Cokeworth, a potem przedstawi Floriana Fortescue. Tylko wróćcie później do mnie, bo jeszcze nie skończyliśmy.
Tydzień z Potterem – dzień siódmy
Marta "Audrey" Nowak1 minuta czytania
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz