Tekst zawiera spoilery.
Kim jest tłumacz? Właściwie można udzielić masy odpowiedzi i podać tysiące metafor, od tych skupiających się na wtórności pracy autora przekładu aż do stawiania go na równi z pisarzami dzieł oryginalnych. Znajdą się zwolennicy poglądu, jakoby przekład był niczym obieranie ziemniaków, bo w końcu to taka zwykła i prozaiczna czynność, ale zaraz potem odezwą się miłośnicy krawiectwa, aby zawzięcie postulować podobieństwo translatora do krawca, który ze starego płaszcza musi uszyć nową, modną sukienkę letnią. Biorąc pod uwagę zmieniającą się obecnie aurę, to raczej powinna być metafora odwrotna, bo bardziej przydadzą nam się płaszcze i parasole, ale to mało istotne. Przyznać jednak trzeba, że tylko dzięki tłumaczom mamy dostęp do literatury zagranicznej i że to oni tworzą kanon wspomnianych dzieł. Dlaczego? No cóż, może w przypadku angielskiego nie jest to aż tak widoczne, ale kto z was czyta biegle po: włosku, francusku, rosyjsku i szwedzku, a do tego bez problemu posługuje się dziewiętnastowieczną czeszczyzną? Właśnie. Często zapominamy, że bez tłumacza nie byłoby w naszym kraju literatury obcojęzycznej. Co z tego, że powieść autora X czy Y jest wspaniała i wartościowa skoro istnieje tylko w języku hindi? Często trudno ocenić jednoznacznie, co jest wynikiem pracy autora, a co stanowi efekt interpretacji tłumacza. Spójrzmy zatem jedynie na wybrane nazwy własne z cyklu powieści "Harry Potter", który w Polsce przetłumaczył Andrzej Polkowski.
He–Who–Must–Not–Be-Named, a mianowicie Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać/Ten, Którego Imienia Się Nie Wymawia, gdzie tłumacz przekształcił strukturę wyrażenia, oznaczającego dosłownie "Ten, Który Nie Może Być Nazwany". W języku polskim tego typu określenie wprowadzałoby mylne skojarzenia z anonimowością bohatera, a Voldemort nie był i nie chciał być anonimowy, miał na celu stworzenie imienia konotującego uczucie tak paraliżującego strachu, że czarodzieje baliby się je wymawiać. Określenie "Voldemort" stało się formułą magiczną, a zatem jest to wyrażenie mające ukazać potęgę Czarnego Pana oraz osadzić społeczność Czarodziejów w przestrzeni historycznej i kulturowej. Podobnie stworzone zostało miano The–Boy–Who–Lived, przetłumaczone na język polski jako Chłopiec–Który–Przeżył. Szczególnie znamienne jest to, że poza innymi podobieństwami między walczącymi ze sobą bohaterami takimi jak: znajomość języka wężów, bycie pół-krwi czarodziejem, osierocenie oraz wybór identycznej różdżki, są oni także przedstawieni przez autorkę przy pomocy podobnej konstrukcji językowej.
Imię centaura Firenze zostało zamienione na Firenzo, a końcówka -o spotykana jest zazwyczaj w takich wyrazach jak: wujcio, dziadzio, Rysio i używana jako forma zdrobnienia, zatem tłumacz zaznacza przynależność postaci do grona bohaterów pozytywnych. Wyrazy kończące się na –o to często rzeczowniki rodzaju nijakiego: dziecko, ucho. Dwoistość widoczna już w nazwie podkreśla dwoistość natury postaci, będącej pół-koniem i pół-człowiekiem, oraz pokazuje, że Firenzo jest stworzeniem magicznym, nie zaś istotą ludzką. Wspomnianych wielości znaczeń nie widać jednak w tekście oryginalnym.
Pomona Sprout uczy zielarstwa, a "sprout" oznacza "zakiełkować, wyrosnąć; kiełek, pęd". Niestety, czytelnik wydania polskiego dowie się o tym dopiero po lekturze słowniczka dołączonego do pierwszej części sagi o przygodach Harry'ego Pottera. Co więcej, imię Pomona nosiła nimfa etruska włączona następnie do wierzeń rzymskich jako bogini sadów, ogrodów i drzew owocowych. Z kolei w wypadku imienia i nazwiska Draco Malfoya tłumacz wyjaśnia znaczenie nazwiska – "draco" to w języku łacińskim "wąż" lub "smok", co wywołuje negatywne skojarzenia. Co więcej, w godle Ślizgonów, do których należał Malfoy, znajdował się wąż, a Drakon w historii starożytnego Rzymu to znany z surowości i despotyzmu władca. Można to odnieść do przekonania Draco Malfoya o wyższości czarodziejów czystej krwi oraz przestrzegania zasady zawierania znajomości tylko z takimi magami.
Minerwa McGonagall – "Gall" to w języku angielskim rzeczownik oznaczający "tupet, czelność", zaś w formie czasownikowej – "irytować, drażnić". Istotna jest właśnie forma czasownikowa, w związku z drugim członem tego nazwiska, czyli "gonna", które w języku potocznym stanowi odpowiednik stwierdzenia "going to" używanego do zaznaczenia czynności planowanej w przyszłości. McGonagall można zatem przetłumaczyć jako "zamierzająca irytować, mająca tupet, czelność", a tym samym z jednej strony nazwisko oddaje charakter postaci – silnej, stawiającej na swoim, broniącej własnego zdania, zaś z drugiej podkreśla późniejsze działania nauczycielki Hogwartu, która sprzeciwia się wpływom Voldemorta. Ma to także silny związek z jedną ze scen w końcowym tomie, w której Minerwa mówi Snape'owi, że zrobi wszystko, by uchronić uczniów przed wpływami Czarnego Pana. W jednym z wywiadów autorka przyznała jednak, że wybrała nazwisko postaci przypadkowo, kierując się jedynie własnymi upodobaniami. Imię Minerwa nosiła w mitologii rzymskiej bogini bogini sztuki, rzemiosła, nauki, mądrości oraz literatury.
Ronald Bilius Weasley – w słowniku angielsko-polskim nie można odnaleźć słowa "wesley", ale można odszukać podobny rzeczownik – "weasel", oznaczający "łasicę" lub "szczwanego lisa". Pierwszym skojarzeniem ze szczwanym lisem jest rudy kolor jego futra, a wszyscy członkowie rodziny Weasleyów są rudowłosi. Dodatkowo Fred i George – starsi bracia Rona – słynęli z żartów i dowcipów oraz konstruowania przeróżnych wynalazków, służących do wykonywania coraz to nowych psikusów, a patronus Artura Weasleya przyjmował kształt łasicy. Ronald jest szkocką formą skandynawskiego imienia Ragnvald, które pochodzi od staronordyckiego Ragnvaldr i składa się ze słów: "ragn", czyli "doradztwo" oraz "valdr" – "władca". Tym samym imię etymologicznie oznacza osobę, która działa jako zaufany doradca władcy, tak jak Ron jest przyjacielem i doradcą Harry'ego Pottera.
Peter Pettigrew – angielskie słowo "pettiness" oznacza "drobnostkowość, małostkowość", a "pettish" to odpowiednik polskich przymiotników: "drażliwy, obraźliwy, rozdrażniony, w złym humorze". Trudno stwierdzić jednoznacznie, które z tych słów posłużyło za źródłosłów późniejszego nazwiska, zwłaszcza że jego drugi człon to czas przeszły czasownika rosnąć, a zatem całość może oznaczać "kogoś, kto stawał się coraz bardziej rozdrażniony" lub "kogoś, w kim rosła małostkowość". Ze względu na charakter postaci, bardziej przekonuje mnie drugie wyjaśnienie, ponieważ Peter był urażony tym, że jest słabszy niż reszta przyjaciół, a dla zdobycia władzy poświęcił życie Potterów i zdradził miejsce ich pobytu Voldemortowi. Jeśli jednak przyjmie się francuską etymologię, to nazwisko może pochodzić od słów "petit", czyli "mały" oraz "gros" – "gruby", a wtedy nawiązuje do wyglądu bohatera, którego opisywano jako grubego, małego chłopca włóczącego się za Syriuszem i Jamesem po Hogwarcie.
Pewne komplikacje pojawiają się podczas próby zrozumienia antroponimu charakteryzującego skrzata domowego – Zgredka, który w oryginalnej wersji powieści nosił miano Dobby, a rzeczownik ten oznacza "zdziecinniałego staruszka". Podobne tłumaczenie nie może jednak służyć za polskie imię bohatera, a zatem tłumacz użył słowa z gwary więziennej i szkolnej, oznaczającego godnego pogardy starca i uzasadniał swój wybór wrednym charakterem skrzata domowego. Negatywne nacechowanie rzeczownika jest jednocześnie złagodzone zastosowaniem zdrobnienia –ek. Biorąc pod uwagę całość cyklu, Zgredek jest odważnym, pragnącym za wszelką cenę pomóc Harry'emu, nieszczęśliwym z powodu swojego zniewolenia, skrzatem domowym. Zgredek jest postacią pozytywną, choć rzeczywiście chcąc pomóc Potterowi, sam wielokrotnie prawie go uśmierca. Imię postaci podkreśla tym samym rozbieżność między intencjami bohatera, a efektem jego działań.
Tłumacz dokonał niewielkich zmian przy tworzeniu szkolnego pseudonimu Glizdogona, którego w dziele oryginalnym przyjaciele nazywają Wormtail, co było zrostem rzeczowników: "worm" – "dżdżownica, glista, robal" i "tail" – "ogon". Andrzej Polkowski zaznacza przy tym, że Peter jako animag zamieniał się w szczura o ogonie przypominającym robaka. Nie pisze jednak o fonetycznych przekształceniach słowa glista – zapewne ze względu na trudności w wymowie oraz na zmianę sposobu łączenia dwóch wyrazów wchodzących w skład przezwiska.
Wormy, które w polskim przekładzie funkcjonuje jako Glizdek, co można uznać za zdrobnienie utworzone od pierwszego członu neutralnej wersji. "Wormy" nie jest jednakże stworzonym przez autorkę neologizmem, lecz przymiotnikiem oznaczającym "coś robaczywego", a zatem polski pseudonim nie stanowi jedynie wyniku językowych przekształceń zdrabniających, lecz niesie ze sobą znaczenie istotne dla odbioru dzieła. Robaczywy może oznaczać coś pozornie dobrego, ładnego, nadającego się do użycia, lecz psującego się od środka i taki był Peter, gdyż pozornie wierny przyjaciel Potterów, wykorzystał nadarzającą się okazję, by zyskać władzę ich kosztem.
Z kolei Snivellus, czyli obraźliwy przydomek nadany Severusowi Snape'owi przez Jamesa Pottera i jego kolegów, w polskiej wersji językowej funkcjonuje jako Smarkerus, co nie jest dosłownym przekładem, gdyż angielski neologizm Snivellus prawdopodobnie pochodzi od czasownika "snivel", oznaczającego "pochlipywać, biadolić" lub rzeczownika "sniveller", stanowiącego określenie "beksy, płaksy". Przezwisko nie wzięło się jednak ze zbyt uczuciowej natury bohatera, więc nacechowany negatywnie ekwiwalent "płaksa" czy "beksa" mógłby wprowadzić polskiego czytelnika w błąd. Rzeczownik występujący w wersji oryginalnej dzieła jest obraźliwy, tak jak nazwanie kogoś "smarkiem", a ponadto polski odpowiednik nawiązuje także do odstręczającego, niechlujnego wyglądu bohatera i nazwiska składającego się z wielu głosek syczących.
Mapa Huncwotów, czyli Marauder's Map, gdzie słowo "marauder" oznacza "rabusia" lub "złodzieja". Określenie nie oddaje jednak rzeczywistej funkcji mapy, która pokazywała wszystkich ludzi przebywających w Hogwarcie wraz z dokładną lokalizacją miejsca ich aktualnego pobytu oraz wskazywała wszystkie wyjścia z zamku. Stąd właściwie już nieużywane, pochodzące z niemieckiego określenie huncwot, znaczące: "szelma, nicpoń, łobuz".
Andrzej Polkowski powiedział kiedyś, że w każdym tłumaczu drzemie niespełniony pisarz, a zatem być może przekład literatury fantastycznej pozwala na uwolnienie chociaż części zmagazynowanych pokładów kreatywności, zwłaszcza że w przypadku dzieł z gatunku fantasy jest spore pole do popisu. W takim razie: ile w tłumaczu pisarza, w pisarzu tłumacza, no i ile w Rowling Polkowskiego?
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz