
Hurrra…?
„Jesteśmy niezmiernie dumni z tego, że będziemy mogli zaoferować polskim graczom największe klasyki, jak również nowsze tytuły Blizzarda. Gry tej firmy, to bez względu na wiek, pozycje kultowe. Każdy prawdziwy gracz powinien mieć je na półce!” – zdradził Michał Gembicki serwisowi gram.pl.
Normalnie pokręciłbym się na obrotowym stołeczku z zadowolenia i pobiegłbym po szampana na najbliższą stację benzynową, aby uczcić tę piękną informację. Nie, żebym był jakimś fanatykiem CD Projektu, bo jak każdy rodzimy dystrybutor i on posiada długą listę niewybaczalnych wpadek na swoim koncie, ale naprawdę ciężko mi znaleźć pozytywy ostatniego okresu, gdy licencje na gry wyprodukowane przez mistrzów z Blizzard Entertainment posiadał LEM. Jedyne, co rzuciło mi się w oczy podczas tamtych rządów, to zniknięcie z półek sklepowych klasycznych tytułów sygnowanych przez „Zamieć” (ceny „Diablo II” na Allegro systematycznie szybowały w górę) oraz skandalicznie wysokie kwoty za premierowe produkcje, nieadekwatne do portfeli polskich graczy („Starcraft II” za 200 zł!).

Nieskrywaną radość zajęła jednak chłodna ocena, gdy zobaczyłem ofertę CD Projektu. Powrót kultowych gier na rodzime półki sklepowe jest oczywiście słodki, ale solidną porcję dziegciu otrzyma każdy, kto spojrzy na ceny gier – starych, jak i nowych.