
W "DC Odrodzenie" są serie lepsze i gorsze. Do tych pierwszych zaliczany jest "Batman – Detective Comics". Prawdę mówiąc, do tej pory wyżej od niego stawiałem "Batmana" Toma Kinga (dla niezorientowanych: równocześnie ukazuje się kilka serii z Batmanem). Nie jest idealny, ale jego drugi tom, "Jestem samobójcą", całkiem łatwo mnie kupił. Może to przez ten wątek miłosny z Catwoman? Sytuację zmienił "Syndykat ofiar", będący drugą odsłoną "Batman – Detective Comics".
Drużyna Mrocznego Rycerza zmaga się z problemami natury psychologicznej. Przytłaczają ich wątpliwości co do sensu prowadzonych działań oraz żałoba. Nie jest im jednak dane w spokoju przeżyć trudne chwile, ponieważ na horyzoncie pojawia się następne zagrożenie. Jest nim tytułowy Syndykat ofiar.
James Tynion IV umiejętnie kreuje gęstą, mroczną atmosferę. Każda z głównych postaci jest obarczona nieprzyjemną przeszłością. Musi się z nią zmierzyć, ale to nie należy do łatwych zadań. Scenarzysta pozwala nam zajrzeć bohaterom za maskę – dzięki czemu zaczynamy rozumieć ich intencje i traumatyczne doświadczenia. Już więc na tym etapie pojawia się mrok, wynikający z problemów emocjonalnych.














