Informacja prasowa
Czerwony wariant jest jedną z tych intrygujących lektur, w której napięcie budowane jest powoli i w sposób przemyślany. Nie znajdziemy tu tanich, grających na emocjach chwytów. To uczta dla każdego fana świata stworzonego przez Glukhovsky'ego, który chciałby dowiedzieć się więcej o postapokaliptycznym świecie roku 2035 i jego nowych porządkach.
Metro w Kijowie. Zaprojektowane i zbudowane, by w razie nuklearnej wojny zachować jednolity system organizacji. Szczęśliwie spełniło swoje zadanie, po konflikcie atomowym unikając rozdrobnienia stacji na wiele pomniejszych i rywalizujących ze sobą frakcji. Jest jednak małe ale. W równaniu zjednoczonej postapokaliptycznej społeczności brakuje całej czerwonej linii. Zawalonej gruzem i całkowicie niedostępnej.
Rok 2035, Krzyż. Wspólnota obu ocalałych linii pokojowo egzystuje. Tunele, w większości wolne od zagrożeń nowego świata, są wybawieniem dla ludzi, którzy borykają się jednak z innymi problemami. Przeludnieniem. Biedą.