Konwenty
polcon 2009, logo, konwent

Zdjęcia budynków oraz sal programowych – posiadają one bardzo wysoki standard: sale są przestronne, dobrze wyposażone oraz, co ważne, rozmieszczone w bardzo przejrzysty sposób. Zapewnia to łatwość poruszania się pomiędzy punktami programu oraz gwarantuje odpowiednie do rangi imprezy warunki zarówno prowadzącym oraz uczestnikom konwentu.

Baza noclegowa – akademiki Politechniki Łódzkiej oraz Sala Wspólna – zapraszamy do rezerwacji miejsc, zwłaszcza, że ceny są wyjątkowo zachęcające.

Goście Polconu 2009 – pojawiły się nowe nazwiska gości polskich oraz zagranicznych. Dołączył do nich m.in. John Wick twórca bardzo dobrze przyjętych w Polsce gier RPG – „Legendy Pięciu Kręgów” oraz „7th Sea” oraz autor „Graj Twardo” – zbioru brudnych sztuczek dla mistrzów gry.

Mass Effect 2

Studio BioWare opublikowało kolejny filmik z Mass Effect 2 ochrzczony tytułem "Z dziennika developera". Ujawniona zostaje w nim niewielka część tego, co dziennikarze obecni na targach E3 mogli zobaczyć na zamkniętej konferencji. Fani nie chcący poznać jednego ze zakończeń tytułu niech nie oglądają opublikowanego filmu.

Już we wstępie widzimy... bezwładnie dryfujący w przestrzeni kosmosu wrak Normandii oraz załogę korzystającą z kapsuł ratowniczych. W pierwszej części prezentacji dowiemy się o ulepszonych (i ciekawszych) misjach pobocznych w stosunku do "jedynki" oraz zostanie powiedziane słówko o jednym z nowych członków drużyny, którym jest Thane, jeden z najbardziej niebezpiecznych zabójców w galaktyce.

Następnie ujawniono trochę informacji o walce. Jak już wiadomo broń nie będzie się przegrzewać jak w pierwszej części gry. Twórcy tym razem wprowadzili coś na wzór przeładowywania. Pokazane zostały też możliwości odstrzeliwania kończyn oraz podpalenia przeciwnika za pomocą specjalnej amunicji, która neutralizuje go na krótką chwilę. Przedstawiono znany już system ciężkich broni i interakcję z wrogo nastawionym NPC'em, która doprowadziła do jego śmierci.

Konwenty

Fornost – konwent tolkienistyczny

Dodał: , · Komentarzy: 0

Już pod koniec lipca (tj. 20-26 lipca) w Żegiestowie pod Nowym Sączem odbędzie się kolejna edycja Fornostu, przygotowana przez Stowarzyszenie Miłośników Literatury Fantasy "Rangers of the North". Dla tych, którzy nie mieli okazji pojawić się poprzednim razem – jest to konwent miłośników fantasy, ze szczególnym naciskiem na twórczość J.R.R. Tolkiena. Czego można się spodziewać? Ogromu LARPów, konkursów i turniejów. Zostanie także udostępniony całodobowy, doskonale wyposażony games room. Zwieńczeniem każdego dnia konwentu będzie wspólna zabawa przy ognisku z graniem na gitarze i śpiewaniem. Dodatkowo, z okazji X-lecia zespołu "Rangers of the North", można spodziewać się bonusowych niespodzianek.

Najważniejsze tegoroczne atrakcje to:

- dwudniowa Gra Główna "Próba Ognia" osadzona w jednym z królestw Arnoru,
- bitewna gra terenowa z użyciem bezpiecznej broni,
- nieustający Turniej Strażników,
- LARP "Nadzieja umiera ostatnia",
- LARP "Dias Irae" w świecie Warcraft,
- LARP "Farma Ż.L."

Jeśli ktoś pragnie zdobyć więcej informacji na temat Fornostu, odsyłam do odwiedzenia głównej strony konwentu.

Fallout 3

Szczerze mówiąc, gdyby ktoś kilka lat temu przedstawił mi niecodzienny koncept, połączenia filmu "Dzień niepodległości" z postapokaliptycznym uniwersum Fallouta, puknął bym się w czoło i w mig wystukałbym numer do szpitala psychiatrycznego, mieszczącego się w podwarszawskich Tworkach, w celu poinformowania pracujących tam lekarzy, o przygotowaniu ciepłego posłania dla nowego pacjenta. Powiedzmy bez ogródek, pomysł wysłania przybysza z Krypty na orbitę okołoziemską, aby na krążącym tam statku kosmicznym uratował świat, przy okazji skopawszy tyłki kilku wkurzonym kosmitom, wydaje się (mówiąc dosadnie) mocno popieprzoną propozycją i bredzeniem szaleńca.

Jednak co nam wydaje się co najmniej dziwne, dla speców z Bethesda Softworks jest idealnym zarysem dla nowego mini-dodatku do wielokrotnie nagradzanego Fallouta 3. Ba, to nawet powód do dumy i ogromnej satysfakcji, gdyż mogą wzbogacać oryginalny świat, zrodzony w umysłach geniuszy z Black Isle Studios, o tak ważne elementy jak: spacerowanie w przestrzeni kosmicznej, niegodziwi kosmici oraz laserowe bronie obcej cywilizacji. Genialne! Dlaczego Tim Cain i jego paczka nie wpadli na ten zacny koncept wcześniej? Bo nie byli takimi wizjonerami i geniuszami marketingowymi, jakimi są Emil Pagliarulo wraz z Toddem Howardem, zapewne odpowiecie. Dzięki Bogu, w końcu ta marka wpadła w ręce kogoś, kto wie czego pragną tysiące fanów skupionych wokół sceny Fallout i którzy wiedzą, jaką ścieżką powinien iść gatunek cRPG.

Ale, ale... skończmy z tymi dywagacjami, bądźmy przez chwilę poważni i przejdźmy do meritum informacji. Niemiecki magazyn PC Action opublikował pierwszy obrazek prosto z nadchodzącego dodatku Mothership Zeta. Oczywiście za sprawą fanów ekskluzywny materiał szybko wyciekł do sieci i już dziś możemy go podziwiać w pełnej krasie (ale nie spodziewajcie się jakiejś zadziwiającej jakości). Ponoć wszystkie serwisy zajmujące się tematyką falloutową są obecnie na skraju ekscytacji z powodu owego screena, a więc popłyńmy razem z prądem i też się nim trochę po podniecajmy. A co, ktoś nam zabroni?

The Elder Scrolls II: Daggerfall

Co prawda od premiery drugiej części sagi The Elder Scrolls minęło już wiele czasu, ale z okazji piętnastolecia serii Bethesda przygotowała niespodziankę.

Będziemy mogli za darmo pobrać The Elder Scrolls II: Daggerfall ! Co prawda kiedyś mówiło się o tej grze "Buggerfall", z racji ogromnej liczby błędów, ale to wciąż gra uznawana przez wielu za jeden z nalepszych RPG-ów w historii. Dzisiejsze pozycje mogą tylko pozazdrościć mapy świata liczącej sobie 161,600 kilometrów kwadratowych, z 15,000 losowo tworzonych miast, wiosek oraz podziemi do zwiedzania. Minusem tego tytułu pozostaje fakt, iż gra działa tylko w DOS-ie, ale od czego są emulatory?

Aby pobrać grę za darmo udaj się pod ten adres.

Okładka
Afterfall
Co z tym Afterfallem?

O perypetiach związanych z postapokaliptycznym cRPG, Afterfall, można by napisać kilkustronicowy artykuł, który w finalnej wersji przypominałby raczej scenariusz jakiejś taniej telenoweli, niźli tragiczną historię upadku ambitnych planów. Takie z początku były, nie ukrywali tego nawet sami twórcy, w dużo mówiącym artykule, który pojawił się na łamach "Rzeczpospolitej" – "Afterfall" pogromcą "Wiedźmina".

Stworzony przez grupkę pasjonatów projekt "Burżuazja", miał być alternatywą dla graczy nie zgadzających się ze zmianami, jakie wprowadziła Bethesda w trzeciej części Fallouta. Ciekawe rozwiązania, osadzenie gry w dość oryginalnej części świata (zrujnowana nuklearną zagładą Polska) i stały kontakt z fanami, w mig zdobył poklask społeczności skupionej wokół sceny postapokaliptycznej. Wszystko szło ku lepszemu, ambitną grupę entuzjastów, zauważył potentat wkraczający na rodzimy rynek – Nicolas Games. Zastrzyk gotówki spowodował, że grą zaczęły się interesować media (wspomniana "Rzeczpospolita", Telewizja Polska, TV Silesa), a twórcy zaczęli również myśleć o podboju rynku gier konsolowych. Świat stał przed Afterfall otworem... i nagle coś zaczęło się psuć. Z projektu odchodzi długoletni duch zespołu Intoxicate – Andrzej Koloska – do firmy trafiają ludzie, którzy nie mieli absolutnie żadnej styczności z branżą elektronicznej rozrywki. Coraz głośniej słychać ludzi, którzy maczali palce nad projektem, a nie otrzymali zasłużonej wypłaty. Cała ekipa nabiera wody w usta i na domiar złego zapomina zapłacić za... domenę, na której stała oficjalna strona produkcji. Kuriozum sięgnęło zenitu. Nikt nie odbiera telefonów, nikt nie odpowiada na maile. Rozpoczynają się przygotowania do uroczystości pogrzebowej kolejnej polskiej produkcji, gdy nagle na łamach serwisu Gamecorner, otrzymujemy mgliste zapewnienia, że projekt tak naprawdę nie umarł i trwają usilne prace nad całym uniwersum Afterfalla. Od tego czasu o jakichkolwiek postępach w związku z pracami nad grą nie usłyszeliśmy. Jednym zdaniem – marazm i stagnacja na całego.

Baldur's Gate III

BioWare: Baldur's Gate III? Nierealne.

Dodał: , · Komentarzy: 6

Baldur's Gate, tego cyklu nie trzeba tutaj nikomu raczej przedstawiać, bo i po co? Nie jedno już zapewne usłyszeliście o tym absolutnie kultowym cyklu, który stał się kamieniem milowym dla naszego gatunku, a jeżeli nazwa nie obiła Wam się w żaden sposób o uszy, to może znaczyć tylko tyle, iż trafiliście tutaj przypadkiem. Kiedy sięgam pamięcią daleko wstecz, przypominają mi się słodkie chwilę spędzone z grą. Ta niczym nie skrępowana epicka przygoda, wspaniały klimat Zapomnianych Krain, wyraziści bohaterowie i genialne przeniesienie mechaniki Dungeons & Dragons na ekrany monitorów – to coś, co robiło wrażenie w ówczesnych czasach. I choć druga część nie zrobiła już na mnie tak ogromnego wrażenia (po tym co zaprezentował Planescape: Torment, ekscesy Jona Irenicusa prezentowały się cukierkowo i sztampowo), a dodatek zamykający cały cykl prezentował nam przygodę tak epicką, że w pewnym momencie aż zęby bolały, to ta seria na stałe zagościła w moim sercu, na dobre i na złe. Dlaczego? Może to przez nostalgie i przez miłe wspomnienia końca XX wieku? Może dlatego, że kiedyś liczyła się głębia fabularna i wyobraźnia gracza, a nie wodotryski graficzne i refleks? Może dlatego, że tak po prawdzie, okres 1998-2001, był pewną epoką szczytową dla gatunku cRPG i im dalej w czas, tym coraz gorzej? Coś w tym jest, bo patrząc na wybryki współczesnych wizjonerów gatunku, którzy powoli zacierają granicę pomiędzy komputerową grą fabularną, a najzwyklejszym FPS i nazywają to przyszłością, zaczynam mieć wątpliwości czy komuś tu nie jest potrzebny psychiatra. Czyż to nie idealny czas na efektowny powrót starego króla i pokazanie właściwej drogi gatunkowi cRPG?

Wczytywanie...