
O ile testerzy firmy BioWare ostatnio mocno nam podpadają (tak, piję tu do dodatku „Powrót do Ostragaru” i jego głośnego falstartu) i zapewne większości cisną się na usta mocno nieparlamentarne słowa, opisujące ich ostatni wyczyn, to ludzi odpowiedzialnych za wszelakie filmy promocyjne powinno się wielbić i zaaplikować im porządną podwyżkę.
Kunszt Kanadyjczyków śmiało już może konkurować z legendarnymi materiałami filmowymi sygnowanymi przez studio Blizzard, a nawet z najlepszymi zwiastunami kinowymi. Gdyż wszystko w nich gra jak we szwajcarskim zegarku, a całość jest dopasowana niczym wygodne buty z kolekcji Dolce & Gabbana. Jest akcja, są emocje, idealnie przedstawiony zarys fabularny i na dodatek świetny pokład dźwiękowy.