
Nowy film z uniwersum "Harry'ego Pottera" zbiera bardzo pochlebne recenzje, przy okazji zaliczając solidne, choć jednak nie rewelacyjne otwarcie, jeżeli chodzi o box-office. W tym morzu pochwał i głośnych nadziei na fantastyczny cykl (zapowiedziano jeszcze cztery produkcje z serii), przewija się jedna osoba, która wzbudza spore kontrowersje.

Johnny Depp w roli czarnoksiężnika Gellerta Grindelwalda podzielił publikę i wzbudził skrajne reakcje. Wielu fanów otwarcie przyznaje, że to mocno nietrafiony casting, ponieważ aktor nadal głęboko tkwi w schemacie znanym z "Piratów z Karaibów", co zapowiada kolejną karykaturalną rolę. Nawet Medivh w naszej recenzji "Fantastycznych zwierząt" stwierdził, że "osoba odpowiedzialna za kreacje Deppa dała ciała po całości". Coś więc w tym musi być.
Twórcy nie są jednak głusi na te utyskiwania i próbują bronić swojej decyzji:
"Musicie nam zaufać. Nie mogliście zobaczyć tego, co facet ma do pokazania, ponieważ jego występ w filmie był krótki, ale w sequelu nacisk na postać Johnny'ego będzie bardzo duży.