Jeżeli jesteście fanami retoryki tego złotoustego Anglika i wprost uwielbiacie czytać o jego spojrzeniu na świat elektronicznej rozrywki, to mam dla Was fatalną wiadomość. Peter Molyneux, wizjoner oraz ojciec popularnej serii "Fable", nałożył sobie szlaban na publiczne wypowiedzi. W ostatniej rozmowie z dziennikiem "Guardian", pełen żalu i frustracji zapowiedział, że już nigdy nie udzieli wywiadu dla jakiegokolwiek medium. Legenda branży wprost przyznała, iż jest już zmęczona ilością negatywnych emocji, jakie wzbudzają jego wybujałe obietnice, które kilka miesięcy później zazwyczaj zaliczają bolesny upadek z rzeczywistością.
"Gry są moim życiem, kocham je tworzyć. To dla mnie prawdziwy zaszczyt, że jestem częścią tego świata. Zdaję sobie jednak sprawę, że wielu ludzi ma dość mojego głosu i obietnic. Dlatego kończę z udzielaniem się w mediach oraz opowiadaniu o grach." – zdradza Molyneux.
Duży wpływ na taki stan rzeczy ma jego nowe studio 22cans oraz kickstarterowy projekt "Godus", zapowiadany na duchowego spadkobiercę serii "Populous". Trzy dni temu twórcy otwarcie przyznali, że nie ma żadnych szans na spełnienie wszystkich zapowiadanych wcześniej obietnic związanych z tą produkcją. Duża część graczy, która sfinansowała projekt poczuła się najzwyczajniej w świecie nabita w butelkę, co wywołało falę agresywnych komentarzy i żądania zwrotu pieniędzy.
"Spotykam się z Wami tylko dlatego, aby w jakiś sposób odpowiedzieć na ten okropny, emocjonalny okres ostatnich trzech dni" – kontynuuje Molyneux. – "Dochodzę do wniosku, że jedyną odpowiednią reakcją jest całkowite odcięcie się od mediów. Wydaję mi się, iż ludzie mają po prostu serdecznie dość słuchania moich opinii. Mają ich po dziurki w nosie od długich lat. Wielu jest tak sfrustrowanych, że zaczęło grozić mi, a także mojej rodzinie. To musi się skończyć" – ucina zasłużony projektant.
Jak myślicie, kiedy twórca ochłonie i łaskawie wybaczy wszystkim ludziom, że mieli czelność wierzyć w jego obietnice? Może Molyneux faktycznie już nigdy nie podzieli się swoimi przemyśleniami na temat branży elektronicznej rozrywki i rozwoju komputerowych gier fabularnych? Kto wie...
Źródło: www.theguardian.com
Komentarze
Z kolei sprawa z Kickstarterem jest bardzo nieładna. Wiadomo, ludzie wspierający tam gry to nie inwestorzy i w sensie prawnym nie mogą oczekiwać produktu dokładnie takiego jakiego sobie wymarzą, ba - nawet takiego jakiego im obiecano. I nie jest to pierwszy przypadek nie końca udanego Kickstartera. Z jednej strony ludzie, którzy wyrzucili w ten projekt swoje pieniądze mogą się czuć oszukani, z drugiej strony co, nie spodziewali się? Chyba podstawowym odruchem jest nie dawanie kasy nieznajomym jeśli nie możemy się pogodzić ze świadomością, że mogliśmy ją wyrzucić w błoto.
Teraz tylko się modlić, żeby Obsidian ze swoim Eterniny nie zawiódł oczekiwań ludzi bo inaczej wróżę marny los Kickstarterowi...
Dodaj komentarz