Nie da się ukryć, że wielu graczy już dawno temu skazało na porażkę MMORPG opartego na powieści Roberta E. Howarda, a miejsce mitycznego króla Conan wieszczyła bardziej na katafalku w jakimś starożytnym grobowcu, niźli na polu bitwy naprzeciw armii Króla Lisza. Trudno się temu dziwić, gdyż Funcom sam początkowo zgotował sobie taki los, wypuszczając grę z nienormalną liczbą błędów i znikomym balansem postaci, które to mankamenty potrafiły doprowadzić nawet niespotykanie spokojnego gracza do „szewskiej pasji”. Efektem czego gra „Age of Conan” zamiast zwojować świat, stanęła na skraju śmierci. Serwery pustoszały oszałamiająco szybko, a twórcy powoli wpadali w panikę, bo liczba 200 tysięcy aktywnych graczy, w dzisiejszych czasach nie gwarantuje spokojnego bytu.
Na szczęście Norwegowie pokazali, że płynie w ich prawdziwa krew Wikingów i postanowili nie poddawać się, walcząc o swój byt do końca. Jak się okazało, to i kilka trafionych marketingowo pomysłów (polsko-rosyjski serwer, wielka akcja zachęcająca do powrotu do Hyborii) spowodowały, że król Conan zaczyna przeżywać drugą młodość. Jednym z niezaprzeczalnych zwiastunów poprawy jest oficjalna zapowiedź nowego dodatku do „Age of Conan”, o szumnej nazwie „Rise of the Godslayer”.