Uwielbiam podsumowania organizacji ESRB, które usilnie starają się być politycznie poprawne i cnotliwe niczym świątobliwa przeorsza, a z drugiej strony wysyłają mocno dwuznaczny sygnał, otwarcie ukazując swoje niezaspokojone żądze. Ech… zapewne tak wygląda komunikacja na samym dnie prawniczego piekła.
Tak czy owak, powyższą interesującą laurkę otrzymało dziecko Todda Howarda i jego zdegenerowanej paczki – „Skyrim”, tym samym dochrapując się solidnej łatki „produkcji przeznaczonej tylko dla osób dorosłych”. Cóż, taka ocena z pewnością nie zaskakuje, gdyż generalnie wkraczamy do prowincji Nordów, gdzie miód pitny zmieszany z dużą domieszką krwi leje się strumieniami, a człowiekiem winien kierować pierwotny instynkt, a nie chłodna kalkulacja. Nie oczekiwaliście chyba konwenansów, romantycznych przechadzek w świetle księżyca i pojedynków w białych rękawiczkach?
No, ale kolejny raz oddajmy głos znamienitej instytucji:
„Jest to komputerowa gra fabularna osadzona w konwencji fantasy, w której gracz wciela się w Dovahkiina, postać z proroctw, posiadającą moc walki ze smokami w fikcyjnym świecie Skyrim. Podczas przygód możemy podróżować po górzystych terytoriach otwartego świata, pełnego misji i zadań, które mają namacalny wpływ na przeznaczenie naszego bohatera. Heros wykorzystuje miecze, łuki, topory i ataki magiczne (np. kule ognia czy lodowe odłamki) do zabijania przeróżnych przeciwników (wilków, smoków, bandytów, żołnierzy etc.).