Dzwoneczek i Chłopcy powracają po raz kolejny. Cóż, jak pewnie pamiętacie, w nie do końca pełnym składzie. Matactwa Cienia trwają, a wróżka krok po kroku próbuje się odplątać z nici jego kłamstw, jednocześnie usiłując odnaleźć swoich, teraz dosłownie zagubionych, chłopców. Ci otrzymali od Cienia nowe życia – pełne nudy, szarej codzienności z nutą frustracji. Milczek został psychologiem, Kędzior menadżerem stacji paliw, Kruszyna ochroniarzem, a Bliźniaki… królami napadów. Tymczasem Piotruś szykuje się do tajemniczego, wielkiego wydarzenia, jakie obiecał mu Cień. Czy Dzwoneczek zdąży zebrać Chłopców, zanim zrobi to Pan?
Podczas konferencji DICE, która odbywa się w Las Vegas, Todd Howard (prezes studia Bethesda Softworks) poinformował, że po premierze gry "Fallout 4" firma wcale nie zamierza osiąść na laurach.
To, że w tym roku nie zobaczymy nowej odsłony serii "Assassin’s Creed", jest już pewne. Okazuje się jednak, że jest duża szansa na to, że Ubisoft w ogóle nie powróci do corocznego wydawania kolejnych części i będzie bardziej skupiało się na dopracowywaniu kolejnych tytułów.
Taki stan rzeczy zasugerował jeden z szefów studia, Yves Guillemot, podczas konferencji organizowanej dla inwestorów.
Oto recenzja, jakiej jeszcze nie czytaliście, przedstawiająca książkę, która nie ma sobie równych w polskiej literaturze. Ja sam nigdy wcześniej nie zetknąłem się z niczym podobnym, a choć przeczytałem ją wiele miesięcy temu, aż do teraz nie potrafiłem zebrać w sobie sił na wystarczająco dokładną i kompleksową analizę. "Kryształy Czasu: Saga o Katanie, tom I z XIII – Labirynt Śmierci, część 1" to powieść, względem której – jako recenzent z pewnym doświadczeniem – wiele rzeczy musiałem zrobić po raz pierwszy. Uprzedzam, że objętość poniższego tekstu jest wręcz bezecnie wielka, lecz w waszym najlepiej pojętym interesie jest zapoznanie się z nią. W przeciwnym razie narażacie siebie oraz znajomych na doświadczenia, na jakie nie jesteście gotowi.
Jednym z najgłośniejszych wydarzeń roku 2014 w polskiej fantastyce był powrót Artura Szyndlera, twórcy rodzimego systemu RPG "Kryształy Czasu".
Wprawdzie do premiery kolejnego dodatku do "World of Warcraft" pt. "Legion" pozostało jeszcze sporo czasu, jednak Blizzard Entertainment zdecydowało się na ujawnienie wymagań sprzętowych, jakie musimy spełnić, by cieszyć się kolejnym rozszerzeniem. Skąd w ogóle jakieś zmiany wymagań – zapytacie. Otóż "Legion" to nie tylko kolejna warstwa fabularna i typowe zmiany, jakie przynoszą dodatki do "World of Warcraft". Ulepszona zostanie też warstwa wizualna gry – autorzy planują między innymi zwiększyć zasięg rysowania obiektów i terenów.
W rozwinięciu newsa możecie sprawdzić, czy wasze maszyny poradzą sobie z "Legionem".
Jeszcze nie nacieszyliśmy się "Dying Light: The Following", a Techland już obiecuje nam kolejna przygody w Harran. Co więcej, deweloperzy obiecali, że gra będzie miała ich pełne wsparcie przynajmniej do końca tego roku.
Zawsze wierzyliśmy w ten projekt, ale widok tylu entuzjastycznych opinii graczy i wysokich ocen od recenzentów jest poruszający. To jednocześnie jasny komunikat, że wciąż istnieje wysokie zainteresowanie wyjątkową formułą rozgrywki "Dying Light". – podkreśla Paweł Marchewka, prezes firmy. Pełną treść listu oraz nowy zwiastun "Dying Light: The Following – Enhanced Edition", jaki z tej okazji okazji wystosował znajdziecie w rozszerzeniu.
"Boski ogień" jest kontynuacją cyklu pt. "Kronika Nieciosanego Tronu", autorstwa Briana Staveleya, wydaną pod szyldem rodzimego Wydawnictwa Rebis. Otwierające serię "Miecze cesarza" okazały się książką nad wyraz dobrą, udanie łączącą szybkie tempo działań elitarnej jednostki wojskowej ze szczyptą ducha zen, którą do dziś bardzo dobrze wspominam. Kiedy więc dostałem tę pozycję w swe ręce, czym prędzej wziąłem się za lekturę, by poznać w końcu odpowiedzi na nurtujące mnie od dawna pytania.
Wystarczy przypomnieć sobie ostatnie sceny z "Mieczy cesarza", by nie mieć najmniejszych wątpliwości, że w "Boskim ogniu" będzie się dziać i to niezwykle ciekawie. Przebywającej w Annurze Adare nie pozostało nic innego, jak wymknąć się z Pałacu Brzasku, by mogła sama zmierzyć się ze spiskiem wycelowanym w jej rodzinę.
Uwielbiam wszystko, co związane jest z pirackim klimatem. Czy to w postaci książek, jak "Czarna bandera" i "Na nieznanych wodach", czy gry komputerowej "Risen 2: Mroczne wody", nie wspominając już o klasycznych "Piratach z Karaibów" z kinowego ekranu. Odkąd pierwszy raz usłyszałem o grze planszowej pt. "Statki, łupy, kościotrupy", nie mogłem się doczekać chwili, w której w nią zagram. Jest to wesoła kościano-karciana produkcja autorstwa Ignacego Trzewiczka, znanego choćby z wymyślenia "Strongholda", wydana pod banderą gliwickiego Portalu i przeznaczona dla od 2 do 5 graczy, wcielających się w kapitanów swych galeonów.
Jej planszę stanowi pudełko, w którym znajdziemy całą stertę rozmaitych tekturowych elementów: kafle tworzące Port, żetony symbolizujące Łupy, kładzione na wodzie przeszkody czy najróżniejsze fragmenty galeonów, które każdy z nas będzie samemu rozbudowywać. Dochodzi do tego mnóstwo kart, 38 unikatowych kości, worek na Łupy oraz garść metalowych, lśniących monet. Wystarczy zresztą wziąć grę do rąk, by przekonać się, że musi w sobie skrywać wiele rzeczy. Jak zatem wygląda sama rozgrywka?
Dzisiaj odbyła się premiera debiutanckiej powieści Jacka Łukawskiego "Krew i stal" otwierająca cykl "Krainy Martwej Ziemi". Jej recenzję możecie już przeczytać na naszym portalu. Jeżeli chcecie móc powiedzieć, że "lubiliście Arthorna zanim był popularny", macie na to nową okazję! Wystarczy, że odpowiecie na trzy proste pytania, a będziecie mieć szansę na wygranie jednego z trzech egzemplarzy. Powodzenia!
Stare erpegi mają wysoki próg wejścia. Tak to ładnie, erudycyjnie sformułował w komentarzu jeden z redakcyjnych kolegów. W połowie fabuły może okazać się, że nasz bohater ma zasadniczy feler i za herosa już robić nie może. Wypadałoby zacząć od początku. A kto ma na to czas przy takiej ilości nowych produkcji? Tym którzy chcieliby sprawdzić jak się niegdyś, zaledwie kilkanaście lat temu, bawiono i wyrobić sobie własne zdanie o klasyce cRPG, trzeba jednak nieco ten próg obniżyć. Nie za bardzo, żeby nie odebrać nieopatrznie przyjemności z gry.
Tym razem króciutki dodatek do Gulaszu z ogra o nieco mylącym tytule. Nie tyle o potworach – jak ktoś chce zapoznać się szczegółowo z wynikami sekcji, to bestię powinien sam ubić – ile o Sile Wyzwania, pojęciu odgrywającemu w „Świątyni Pierwotnego Zła” istotną rolę. Nie należy się porywać z motyką na słońce.
Każdy gracz układa sobie swój bestiariusz, kolekcjonując głowy pokonanych wrogów. W dzienniku, pod zakładką osiągnięcia, można odnaleźć podstawowe informacje na temat ubitych poczwar i wrogich humanoidów wszystkich ras.
- 10 stron
- « Pierwsza
- ←
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- →
- Ostatnia »