Książki fantastyczne
okładka, świat bez granic

Kiedy szliśmy przez Pacyfik,
- Way-hey, roluj go!
Zwiało nam z pokładu skrzynki
Pełne śledzia i...

Eee... Wybaczcie, jedna butelka rumu za dużo. Siedziałem właśnie z kamratem Tokarem, a ten, fiu fiu, jakie dziwy opowiadał. Że niby załoga jakiegoś statku wpłynęła w sztorm, żeby chronić marynarski tornister. Kretyni, oczywiście, się rozbili, nie może być przecież inaczej, jeżeli sprzeciwiasz się takiemu żywiołowi. Właściciel ładunku przeżył, widać opatrzność nad nim czuwała. Co najlepsze, zawartość tornistra ma zaważyć na losach ludzkości, bo... A zresztą, co ja będę opowiadał. Chodźcie za mną i sami posłuchajcie opowieści tego pijaka.

Ach... być korsarzem! Ciągłe życie na krawędzi, smak słonego morza i rozwodnionego rumu w ustach, zapach prochu i krwi o poranku oraz obietnica niebywałych bogactw, które są na wyciągnięcie ręki. Któż nie marzył o rzuceniu w kąt korporacyjnego krawata uciskającego pragnienia i porzucenia ciągłego wyścigu szczurów na rzecz nowego początku, gdzieś na krańcu świata? Taka rajska wizja świeżego startu i przygód na granicy prawa nieprzerwanie kusi człowieka duszącego się w "betonowej dżungli", więc straszliwie dziwi, że szeroko pojęta kultura zazwyczaj omija ten temat zgrabnym łukiem, a jak się już za niego bierze, to efekt jest mocno przeciętny.

Tym bardziej cieszy fakt, że najnowsza powieść Tomasza Kopeckiego, w której wątek kaperski jest ważnym elementem, całkiem sprawnie wybija się z grona szarzyzny, choć niestety po przewróceniu ostatniej stronicy można wyczuć delikatny posmak rozczarowania. "Świat bez granic" miał olbrzymi potencjał, lecz nie wykorzystał wszystkich asów, jakie posiadał.

Czytaj dalej...

Dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Mass Effect 3

Pomimo tego, że jestem zagorzałym fanem marki "Mass Effect", to przeraża mnie fakt, że twórcy tego kosmicznego uniwersum żerują na swoich fanach. W jaki sposób? Oferując "specjalny" sprzęt dla graczy z logiem N7 lub zachęcając do kupna dodatków DLC w dniu premiery. Nigdy mi się takie zagrywki nie podobały, ale świat cały czas się zmienia, a wraz z nim kolejne trendy.

mass effect, infiltrator

Dzisiejszego dnia do AppStore trafiła produkcja zatytułowana "Mass Effect: Infiltrator", w której to gracze wcielą się w agenta Cerberusa... uwalniającego więźniów tej organizacji. Fabuła nie prezentuje się zbyt oryginalnie, ale nie to jest najważniejsze. Otóż tytuł, przeznaczony na urządzenia korzystające z systemu operacyjnego iOS, ma być powiązany z trzecią częścią serii. Oznacza to tyle, że agent Cerberusa w mniejszym lub większym stopniu będzie miał wpływ na zakończenie przygód komandora Sheparda.

Risen 2: Mroczne wody

Najwidoczniej chłopcy z Piranha Bytes pozazdrościli, że ich koledzy z Kanady trzepią ogromną kasę na wiernych fanach i słusznie zauważyli, iż traktowanie społeczności jak nietypowe świnki skarbonki nie wzbudza większego sprzeciwu. Trochę popsioczą, pogrożą piąstką i poruszą kwestię cnotliwości naszych matek, ale i tak nabędą wszystko, co im wciśniemy. W końcu ciemny fan wszystko kupi z uśmiechem na ustach i okrągłe sumki na koncie bankowym są najważniejsze, nieprawdaż?

Wirus pazerności i totalnego zlekceważenia klienta najwyraźniej opanował organizmy ekipy Pankratza, jakby jeszcze tego było mało w jakieś egzotycznej, zmutowanej odmianie. Otóż podobnie jak w przypadku „Mass Effect 3”, gra „Risen 2: Mroczne Wody” doczeka się fabularnego DLC w dniu premiery. Rozszerzenie „Wyspa Skarbów” będzie dorzucane za darmo, jeżeli zdecydujemy się złożyć zamówienie przedpremierowe w jednym z wybranych sklepów.

risen 2

W sumie wszystko byłoby w porządku, koniec końców to normalna praktyka we współczesnej branży elektronicznej rozrywki i trzeba rzucić jakąś przynętę, aby gracze zdecydowali się otworzyć swój portfel przed 27 kwietnia. Ba, dorzucenie kilku nieistotnych gratów, typu miniaturowy kapelusik i opaska dla naszej papugi czy drewniana noga dla Bezimiennego, byłaby rzeczą oczywistą oraz powszechnie akceptowalną. Wydaje mi się też, że część pasjonatów przełknęłaby jakoś fakt ekskluzywnego sklepu, w którym, dajmy na to, jakiś stary pierdziel za ławą kusiłby gracza ekscentrycznymi laleczkami Voodoo lub błyszczącymi muszkietami. Niestety, wspomniane rozszerzenie oferuje znacznie więcej...

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów

Lubię być rozpieszczana, a wy? Głupie pytanie, kto nie lubi. W takim razie zapytam inaczej, kto uwielbia nas rozpieszczać? Odpowiedź jest bardzo prosta – CD Projekt RED! Nie tak dawno częstowałam was świeżutkim trailerem gry "Wiedźmin 2: Zabójcy Królów Edycja Rozszerzona", a już światło dzienne ujrzała następna zajawka tej niesamowitej produkcji. I niech ktoś mi powie, że to mu się nie podoba!

Nie wiem, jak to wyglądało u was, ale mi po tym, jak skończyłam oglądać trailer, w głowie pojawiło się "ja chcę jeszcze raz!". Niesamowite lokacje, genialne fragmenty walki, a także troszkę namiętności, które są dobre na te chłodne dni. No i oczywiście w tle ten niesamowity kawałek, którego tytułu nie mogę sobie przypomnieć...

Filmy fantastyczne

Faceci w czerni 3

Dodał: , · Komentarzy: 3

Jeszcze w tym roku do kin trafi trzecia część kultowej serii przygód dwóch agentów specjalnej jednostki rządowej, która zajmuje się zwalczaniem paskudnych kosmitów. Co to takiego? Ano, moi drodzy, 25 maja będziemy mogli obejrzeć film pt. "Faceci w Czerni 3". Na ekranach kin ponownie zobaczymy Willa Smitha (w roli Agenta J), Tommy Lee Jonesa (w roli Agenta K) oraz Josha Brolina (odtwórca roli młodego Agenta K), którzy ponownie będą musieli uratować świat.

W związku z tym, dla tych co jeszcze nie widzieli oraz dla tych co widzieli, ale chcą jakoś zabić czas przed pójściem do kina, prezentuję wam najnowszy zwiastun.

Sama z chęcią wybiorę się do kina, bo poprzednie części uwielbiam i widziałam nie raz. Oczywiście, to nie będzie dla was nowa wiadomość, że "Faceci w Czerni 3" zostaną wydani w 3D? Nawet "Titanica" przerabiają na to cholerne 3D (tak, wybiorę się, jestem babą i będę ryczeć przez cały seans!). Wszystko przez tego "Avatara"...

Filozofia Dnia Siódmego
filozofia dnia siódmego, felieton

Na łamach naszego kochanego portalu przeprowadza się już cykliczne akcje artykułowe, takie jak Tłuste Czwartki, i zamierzamy odpalić kolejną, coby dostarczyć wam następnych atrakcji. Tym razem będzie to akcja felietonowa. W niedziele, zapewne nie każdą – bez przesady z tymi atrakcjami, serwować będziemy wam po jednym felietonie. Cykl ten nazwaliśmy fikuśnie, jak sami widzicie, Filozofią Dnia Siódmego.

Na pierwszy ogień pójdzie coś bardzo aktualnego, a mianowicie kolejna relacja z wersji demonstracyjnej gry "Mass Effect 3". Będzie to już trzecia, zaraz po tej eimyra i Holdena. Tym razem swoje wrażenia w formie felietonu postanowił zebrać Frey. Mam nadzieję, że artykuł ten osłodzi wam czas oczekiwania na odpalenie gry 9 marca.

Dragon Age: Początek

Solucja 'Dragon Age: Początek'

Dodał: , · Komentarzy: 6

A to ci dopiero wieści! Niesłychane! Nie, nie chodzi o dzisiejsze święto – Kaziuki, chociaż i do celebracji tego kolorowego wydarzenia zapraszam, szczególnie przyjezdnych i rdzennych Poznaniaków. Na Starym Ryneku dzieją się magiczne rzeczy. Wieści tyczą się czegoś, co bliskie jest nam wszystkim tutaj zebranym – cRPG, a dokładniej gry 'Dragon Age: Początek'.

dragon age, zdjęcie

Tytył oczekiwany był przez ogrom społeczności graczy, w efekcie czego po premierze część została usatysfakcjonowana, a druga z grymasem na twarzy wspominała o przydomku nadanemu mu przez media, jako 'duchowego spadkobiercę Wrót Baldura'. Niemniej jednak, gra okazała się kasowym hitem, a przecież to było głównym zamysłem deweloperów. Ponadto charakterystyczne postaci, jak Morrigan czy Zevran, trafiły do fantastycznego grona legendarnych bohaterów, zyskując jednocześnie pokaźne fandomy.

Z tego, jak i kilku innych powodów nasz nowy redakcyjny nabytek, w postaci manfreta, spiął się niemożebnie i streścił wszelkie zadania, przygody i ciekawostki występujące w 'Dragon Age: Początek' w obszernej solucji, którą i wam prezentuję. Tytuł może już nie za świeży, ale wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem. Patrzcie, podziwiajcie i oceniajcie, jakże spełnił swój obowiązek manfret. Przyjąć go i wynagrodzić, czy ściąć za niechlujstwo i nierobotność ku uciesze gawiedzi? Topór naszego nadwornego kata dawno nie posmakował krwi i zaczął już rdzewieć z 'braku żelaza', więc miejcie na uwadze jego zdrowie.

Gra o tron

Te dranie z HBO ponownie posuwają się do nieczystych praktyk i wykorzystują specyficzny rodzaj tortur na miłośnikach sagi „Pieśni Lodu i Ognia”. Jasne, to przyjemne udręki, ale testują cnotę cierpliwości do naprawdę niebezpiecznych granic. Każdy kolejny zwiastun drugiego sezonu „Gry o tron” jest lepszy od poprzedniego i strasznie mnie ciekawi, co czeka nas już niedługo, skoro do premiery pozostał niecały miesiąc, a kampania marketingowa dopiero się rozkręca. Choć generalnie boję się o tym nawet myśleć, bo chyba będę musiał się zahibernować do tego kwietnia.

gra o tron

Połączenie mrocznej i obłudnej rzeczywistości krainy Westeros z niebiańsko pięknym wokalem „Florence and the Machine”, tworzy istną mieszankę wybuchową i robi coraz większą wyrwę w kontinuum zajebistoprzestrzennym. Ech… tak ciężko czekać.

Gra o tron

Studio Cyanide kolejny raz zabiera nas na wycieczkę po nieznanych obszarach skorumpowanej do szpiku kości krainy Westeros, do których zawitają bohaterowie cRPG opartego o markę „Gry o Tron”. Dziś zwiedzimy miasto Castlewood, czyli siedzibę rodu Harltonów. Piętnaście lat temu podczas rebelii Roberta Baratheona, dawny pan twierdzy pozostał lojalny Aerysowi II Targaryenowi i zdecydował się poprzeć jego sprawę, za co po udanym przewrocie został skazany na śmierć. Za swoją wierność w czasie buntu, ziemie otrzymał Arwood Harlton, który obok wielkiej waleczności, dał się poznać wielokrotnie jako oddany sojusznik rodziny Sarwyck, obiecując jej dozgonną przyjaźń – na dobre i na złe.

Gra o tronGra o tronGra o tron

Dawne pakty i obietnice mogą się teraz przydać Alesterowi Sarwyckowi, którego krokami pokierujemy podczas gry. Jego pozycja jest mocno niepewna – prawa do sukcesji są ustawicznie podważane przez zazdrosnych i chciwych krewnych, a poddani niechętnie widzą na miejscu przywódcy jednego z czerwonych kapłanów zamorskiego boga R'hllora. Kto wie, czy w momencie, gdy zrobi się zbyt gorąco, a nieprzyjaciele okrążą naszego bohatera ze wszystkich stron, miasto Castlewood nie stanie się jedyną drogą odwrotu i swoistym azylem przed oprawcami?

Mass Effect 3

Już za sześć dni dowiemy się, czy świeżo opierzony i napakowany towarzysz, porucznik James Vega, okaże się istnym dynamitem rozsadzającym naszą ekipę swoją charyzmą oraz urokiem osobistym, czy będzie to niewypał pokroju Jacoba Taylora, który nawet do toalety nie chadzał bez rozkazów. Tak czy owak, BioWare usilnie stara się nadrobić stracony czas i zrekompensować w jakimś stopniu nieobecność tego bohatera w poprzednich tytułach opartych na uniwersum „Mass Effect”. Można wręcz napisać, że słodki James jest przez Kanadyjczyków ostatnio mocno rozpieszczany, gdyż facet dostał własne zwiastuny, prywatną galerię obrazków i komiksy delikatnie nakreślające jego bujny żywot. Całkiem nieźle jak na anonimowego gościa, który pojawia się dopiero w samym finale trylogii i na dodatek nie gra w nim pierwszych skrzypiec.

mass effect

To jednak był tylko wierzchołek góry lodowej, ponieważ facet otrzyma coś, czego nie dochrapał się nawet boski komandor Shepard – własny film. Zgadza się, anime, o którym kilka miesięcy temu informowała nasza niezawodna koleżanka redakcyjna Eirin, opowie o losach porucznika Vegi. Oho… czyżby BioWare chciał uczynić z tej postaci nowego protagonistę, gdy stary i lekko przypuszczony bohater galaktyki definitywne pożegna się z nami w „Mass Effect 3”? Hudson raczy wiedzieć.

Wczytywanie...