Premiera „Dragon Age: Przebudzenie” już tylko za 21 dni i chyba większość fanów gatunku z utęsknieniem wypatruje daty 19 marca 2010 roku, zastanawiając się, czym tym razem zaskoczą nas magicy z BioWare. Fabularnie rozszerzenie może namieszać sporo, w końcu odkryjemy sekrety i prawdziwe motywacje Mrocznych Pomiotów, spuszczonych ze smyczy po śmierci Arcydemona. Czyżby więc nasi najwięksi przeciwnicy nie byli bezmózgimi potworami, pragnącymi zagłady wszystkich istot myślących, a w tym szaleństwie jest metoda? To wszystko oblane smakowitą polewą w postaci bardzo klimatycznej i mocno przemyślanej krainy Orlais, którą tak pięknie przedstawiła nam Leliana. No i nowi towarzysze, nie zapominajmy o towarzyszach! Ech… Szykują się kolejne nieprzespane noce.
Tak czy siak, zgodnie z niepisaną tradycją, pod koniec każdego tygodnia poznajemy nowego kamrata, który dołączy do rześkiej grupki naszego Szarego Strażnika. Nie inaczej jest tym razem. Poznajcie niejaką Mhairi, twardą wojowniczkę, która jest na równi seksowna jak zabójcza. No cóż, tak przynajmniej mówią…
Kiedy Mhairi była jeszcze małą dziewczynką, była wręcz zachwycona opowieściami o cnotliwych królach i szlachcicach. Wszystkiego, czego chciała, to być tacy jak oni – walczyć o ideały, w które wierzy. W wieku 16 lat została przyrzeczona bogatemu kupcowi, lecz widząc, jakie życie ją czeka, uciekła z rodzinnego domu i pierwszą rzeczą, którą zrobiła, było zapisanie się do armii. Lojalność i przywiązanie do ludu Fereldenu przyniosły jej respekt i miłość dowódców oraz towarzyszy broni.
Zdrada i śmierć Króla Cailana ugodziła w jej wiarę bardzo mocno, lecz kiedy usłyszała o dwóch dzielnych Szarych Strażnikach, którzy prawie w pojedynkę stłumili Plagę, poprzysięgła służyć zakonowi do końca swoich dni. Nie zastanawiała się długo i odpowiedziała na wezwanie o pomoc ludzi dobrej woli, w odbudowie zdziesiątkowanej organizacji w Vigil Keep. Mhairi upatrywała w tym najlepszą okazję na dołączenie do Szarych Strażników i wsparcie ich swoim ramieniem w walce z Mrocznymi Pomiotami.
Osobiście mnie jakoś ona nie kręci – postać jak dla mnie zbyt poważna, za szlachetna i brak opcji jakiegokolwiek romansu. Choć jestem wręcz przekonany, że znajdzie się kilka setek graczy mających zgoła odmienne zdanie.
W „Przebudzeniu” odwiedzimy też miasto Amaranthine, będące symbolem dla każdego obywatela Feredenu.
Arlat Amaranthine wije się wzdłuż falistego, północno-wschodniego wybrzeża Fereldenu. Waking Sea znane jest ze swojego temperamentu, a burze, ciągnące się od strony cieplejszych północnych wód, są nagłe i brutalne. Ponad tymi niespokojnymi wodami znajduje się miasto Amaranthine – początkowo skromna wioska rybacka, teraz kluczowe i najbogatsze miasto portowe oraz handlowe w północnym Fereldenie. Trudności i przeciwności losu, podobnie do smaganych wichrami fali niespokojnego morza, opadają co rusz na Amaranthine, by tylko upaść i rozbić się o jego mury. Mieszkańcy tego miasta przeżyli wpierw okupację Orlesian, a potem wyparcie znienawidzonego wroga i wyzwolnienie miasta po sukcesie buntu Króla Marica. Wiedzą, że tylko jedno jest pewne: mury miasta będą stać zawsze, jako świadectwo wytrzymałości i cierpliwości obywateli Fereldenu.
Komentarze
Dodaj komentarz