Ryjówka Przeznaczenia

4 minuty czytania

ryjówka przeznaczenia

Co przychodzi wam na myśl, gdy słyszycie tytuł "Ryjówka Przeznaczenia"? Z jednej strony ta "ryjówka" – jakiś mały ssak, ni to specjalnie ładne, ni jakieś bardzo ciekawe. Gdyby jednak spojrzeć na drugi człon, czyli "przeznaczenie" – ewidentnie zalatuje czymś epickim, klimatem rodem z najlepszych gier cRPG czy arcydzieł literatury fantastycznej. Kiedy otrzymujemy więc produkt o tytule złożonym z tych dwóch elementów, tak naprawdę kompletnie nie wiemy, czego powinniśmy się spodziewać. Jeżeli więc słyszeliście już o "Ryjówce Przeznaczenia", ale wasze pierwsze odczucia są mieszane – przeczytajcie dalszą część tego tekstu, jeżeli zaś nigdy się wam wiadomość o tym słuchowisku nie obiła o uszy – przeczytajcie tym bardziej.

Produkcja studia Sound Tropez opowiada historię przedstawiciela jednego z najmniejszych gatunków ssaków, jakie możemy spotkać w otaczających nas lasach – ryjówki. Nasz bohater, Dobrzyk, zamieszkuje prastarą puszczę, w której nagle pojawia się tak zwany Czarny Nieprzyjaciel, istota siejąca zniszczenie wszędzie, gdzie tylko poniosą ją nogi. Wedle prastarej przepowiedni, jedynym ratunkiem dla wszystkich mieszkańców lasu jest ryjówka przeznaczenia. Jest jeden problem. Otóż na herosa to ona nie wygląda. Czas na podróż, w której narodzą się nowe przyjaźnie, a także pojawią się przepowiednie, magiczne artefakty, potężne istoty i nieznani dotychczas wrogowie.

W przeciwieństwie do recenzowanego przeze mnie jakiś czas temu słuchowiska "Kajko i Kokosz. Szkoła Latania", tym razem jestem całkowicie przekonany, że produkcja, której miałem okazję wysłuchać, jest produktem w stu procentach przeznaczonym dla najmłodszych odbiorców tego typu opowieści. Dowcip jest konstruowany w taki sposób, by został zrozumiany przez dzieci i młodzież, więc bez obaw mogą oni zasiąść przy głośnikach lub włożyć słuchawki. Oczywiście, jak to zazwyczaj bywa, znajdą się również nawiązania, zrozumiałe dla starszych słuchaczy, jednak nie są to rzeczy niezbędne do dobrej zabawy, które koniecznie trzeba dojrzeć lub, precyzyjniej pisząc, dosłyszeć. Raczej nazwałbym je smaczkami i ukłonem w stronę tych, którzy mimo większej liczby lat na karku i bajkowej struktury "Ryjówki", zdecydują się na zakup tytułu.

Warto też zwrócić uwagę na niesamowity klimat, w jakim utrzymana jest przez prawie dwie i pół godziny cała opowieść. Nie da się ukryć, że ogromną rolę odegrał w tym dziele narrator, czyli Artur Barciś. Dotychczas nie przyszło mi do głowy, że ten aktor mógłby opowiadać historię dla dzieci. Dziś nie jestem pewien, czy chciałbym, żeby w ogóle ktokolwiek inny pełnił tę funkcję w słuchowiskach. Pan Barciś swoim spokojnym, a zarazem pełnym emocji głosem potrafił mnie zaciekawić, zaniepokoić, a niejednokrotnie również rozbawić. Nie przesadzę pisząc, że robota została wykonana doskonale, dorównując mistrzowskim pracom Piotra Fronczewskiego. Nie bądźmy jednak nieprzyjemni i nie przypisujmy wszystkich zasług narratorowi. Są jeszcze – tak ważni w tej formie przekazu – aktorzy.

ryjówka przeznaczeniaryjówka przeznaczenia

Ocenę niewątpliwie należy zacząć od Marcina Hycnara, który wcielił się w rolę tytułowej Ryjówki Przeznaczenia, czyli Dobrzyka. Aktor poradził sobie bardzo dobrze, wkraczając ze swoim emocjonalnym głosem zaraz po narracyjnych momentach czytanych przez Barcisia. Dzięki takiemu kontrastowi dwóch głównych głosów, słuchacz nie czuje się znużony, a jego uwaga jest cały czas utrzymywana, dzięki czemu łatwiej zapamiętać historię. Poza Dobrzykiem niemałą rolę w całości odegrała także Śmiłka, grana przez Julię Kamińską oraz Korina, w którą wcieliła się Marieta Żukowska. Obie panie zaserwowały naszym uszom prawdziwie bajkowe głosy – przyjemne, czasem nieco piskliwe i krzykliwe, czyli dokładnie takie, jakich spodziewałbym się po gadających miniaturkach ssaków. Tak naprawdę trudno wymienić i poddać ocenie wszystkich, którzy przyczynili się do powstania słuchowiska. Głosów jest wiele, jednak żaden z nich nie burzy odbioru. Znaczy to tyle, że słuchając, miałem poczucie, iż przez cały czas za mikrofonem stoją ludzie, którzy doskonale wiedzą, co tam robią. Czarny charakter ma głos szorstki i chrypliwy, kruki co jakiś czas zakraczą sobie wyraziście, a nietoperze nie zapominają, że by przetrwać, muszą korzystać z umiejętności echolokacji.

"Ryjówka Przeznaczenia" to oczywiście adaptacja komiksu Tomasza Samojlika, ale trzeba przyznać, że nie jest to w żadnym stopniu odczuwalne. Gdybym o tym fakcie nie wiedział, to nawet przez myśl nie przemknęłoby mi, że produkcja ta nie została od razu pomyślana jako słuchowisko. Scenariusz został dokładnie przemyślany, a kwestie narratora oraz dialogi rozpisane tak, by słuchacz nie czuł się zagubiony lub przygnieciony zbyt długimi opisami. Wszystkiego mamy "tak na akurat".

ryjówka przeznaczeniaryjówka przeznaczenia

Po raz kolejny nie mogę zarzucić Sound Tropez jakichkolwiek niedociągnięć w kwestii udźwiękowienia, muzyki czy też montażu. Jak zwykle ekipa spisała się na medal, dopasowując każdy najmniejszy element tak, byśmy czuli się jak uczestnicy dziejących się w naszych uszach wydarzeń. Tak naprawdę nie było ani jednego zgrzytu – tak trzymać! Podsumowując, słuchowisko bez wątpienia jest produktem dla najmłodszych, ale jeżeli komuś ze starszych odbiorców nie przeszkadza historia z przymrużeniem oka, to na pewno odnajdzie się w niej i będzie mieć mnóstwo frajdy. Dzieciom warto odtworzyć "Ryjówkę" tym bardziej, że poza rozrywką, mamy tu naprawdę mocny morał. No to czujcie się zachęceni i słuchajcie – z pociechami lub bez. I oby wyczuwalna zapowiedź kolejnej części przygód Dobrzyka się ziściła. Czekam z wypiekami na twarzy.

Dziękujemy wydawnictwu Sound Tropez Studios za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...