Komiksy

Pewnego lata – recenzja komiksu

Dodał: , · Komentarzy: 0
pewnego lata

Dojrzewanie to dla wielu trudny okres i opowiadanie o nim, również za pośrednictwem komiksu, zawsze wiąże się z ryzykiem popadnięcia w moralizatorski ton. Tym bardziej warto podkreślić, że Mariko i Jillian Tamaki uniknęli banału w komiksie "Pewnego lata".

Co roku Rose wraz z rodzicami odwiedza Awago. Małe, spokojne miasteczko, położone w pobliżu wody, wydaje się znakomitym miejscem na wakacje tak dla rodziców, jak i dziewczynki, która ma tam zresztą oddaną przyjaciółkę. Trudno się jednak cieszyć wolnym czasem w obliczu problemów rodzinnych, które nie pozwalają o sobie zapomnieć nawet w trakcie urlopu, czemu dodatkowo towarzyszy wchodzenie przez Rose w okres dojrzewania.

"Pewnego lata" zostało uhonorowane nagrodą Eisnera i łatwo zrozumieć powody, dla których tak się stało. Przede wszystkim uniknięto wspomnianego we wstępie banału, jaki często staje się udziałem historii o dorastaniu, ostatecznie zwykle pisanych przez osoby, które mają je dawno za sobą. Główna bohaterka i jej rówieśniczka z Awago robią codziennie wiele rzeczy, których można by się spodziewać po ich wieku. Spędzają mnóstwo czasu nad wodą, wypożyczają i oglądają filmy skierowane do dużo starszej widowni, mają wahania nastrojów czy niezdrowo interesują się historią dwójki starszych nastolatków z Awago, którą spokojnie można nazwać okruchami życia. Na tym jednak ich codzienność się nie kończy, chociaż większość tego tyczy się Rose i jej rodziny, dzięki czemu "Pewnego lata" to więcej niż opowieść o dojrzewaniu i młodzieńczym buncie.

Komiksy
giant days: przepraszam że cię zawiodłam

"Giant Days" wydaje się niepozorną pozycją w ofercie wydawnictwa Non Stop Comics. A jednak już czwarty tom udowadnia, że studenckie życie trójki przyjaciółek może być materiałem na zabawną i angażującą historię.

"Przepraszam, że cię zawiodłam" składa się z czterech zeszytów, które dotyczą różnych spraw. W jednym Susan i Daisy starają się nakłonić Esther do powrotu na uczelnię, w innym biorą udział w konkursie filmowym. Życie bohaterek ulega zmianom, poprzednie wydarzenia są wspominane, ale poszczególne sprawy mają jednak bardzo luźne połączenia.

Tradycyjnie nie brakuje uroczych sytuacji z dnia codziennego, wsparcia ze strony przyjaciół czy zwyczajnych problemów. To kontynuacja, która nie jest tak przełomowa jak trzeci tom z politycznymi intrygami, ale poza tym nie daje powodów do narzekań. Zachowuje swoje atuty – naturalność wydarzeń, lekki humor – i stanowi nową porcję komediowo-obyczajowych perypetii, w których czytelnik może też odnaleźć siebie – bo czy znalezienie (taniego) mieszkania do wynajęcia nie sprawia kłopotów również polskim studentom?

Komiksy

Księżycówka – recenzja komiksu

Dodał: , · Komentarzy: 0
księżycówka #1

Duet złożony z Briana Azzarello i Eduardo Risso zapracował sobie na miano klasyków komiksowego kryminału za sprawą "100 naboi". Czy najnowszy efekt współpracy obu twórców jest równie interesujący?

Joe Masseria natrafia na ślad bardzo wysokiej jakości alkoholu, produkowanego w miasteczku w Wirginii Zachodniej. Szybko podejmuje decyzję o wysłaniu jednego ze swoich ludzi, Lou Pirla, do wytwórcy trunku. Nie trzeba długo czekać na komplikacje – bimbrownik Holt okazuje się twardym zawodnikiem, który nie pali się do zwiększenia produkcji napojów wyskokowych dla jakiegoś gangstera z Nowego Jorku. W dodatku wraz z rodziną mieszka w odosobnionej chatce w górach.

Scenarzysta zderza ze sobą różne światy i czyni to w ciekawy sposób. Dostajemy historię osadzoną w czasach prohibicji, kiedy to jeden z mafiozów próbuje ugrać jak najwięcej pieniędzy na alkoholu sprowadzanym do swoich lokali. Świat gangsterów umotywowanych możliwą do zgarnięcia mamoną rozbija się o hardego Holta, który razem z najbliższymi skrywają niejedną tajemnicę. Wymuskany Lou, człowiek bazujący głównie na uroku osobistym i zręcznej gadce, staje w obliczu ludzi, na których nie działają zwykłe sztuczki miastowego bawidamka czy nawet mało subtelne groźby. By jednak "Księżycówka" nie stała się zwykłym i przewidywalnym starciem pomiędzy miejskimi gangsterami a miasteczkowymi bimbrownikami, Azzarello wplótł w fabułę wątki nadprzyrodzone oraz zadbał, by główny bohater miewał problemy z alkoholem. Efekt? Sporo niedopowiedzeń i tajemnic piętrzących się tak przed protagonistą, jak i czytelnikiem.

Komiksy

James Bond #2: Eidolon – recenzja komiksu

Dodał: , · Komentarzy: 0
james bond: eidolon

W Jamesa Bonda wcielało się już wielu aktorów, zaś popularny agent służb specjalnych dawno wykroczył poza literaturę i duży ekran. Historie o nim znajdziemy m. in. w serii wydawanej przez Non Stop Comics.

Pierwszy album zatytułowany "Warg" trudno uznać za szczególnie udany. Miałki scenariusz, wywołujący poczucie wtórności, nie zapewniał wiele rozrywki, chyba że ktoś był spragniony pozycji szpiegowskich. Niezależnie od podejścia – dobrym momentom towarzyszyła eksploatacja schematów i brak logiki w zachowaniu bohaterów. Te zarzuty pozostają aktualne także w drugim tomie.

Fabuła "Eidelonu" skupia się na Cadence Birdwhistle pracującej jako księgowa w tureckim konsulacie. Wydawać by się mogło, że to żmudna, lecz spokojna praca. I taka też była, dopóki w ręce księgowej nie wpadły dane o podejrzanych transferach pieniężnych, które niedługo potem zmusiły do działania m.in. MIT i MI6. Wśród agentów zaangażowanych w sprawę znalazł się oczywiście James Bond, który dostał polecenie eskortowania Birdwhistle w podróży do Anglii. Tam zaś trwają przepychanki pomiędzy agencjami MI5 i MI6, nie mogącymi dojść do porozumienia w sprawie podziału kompetencji.

Komiksy

Spodouści – recenzja komiksu

Dodał: , · Komentarzy: 0
spodouści

W komiksie "Spodouści" czytelnicy zostają przeniesieni do podrzędnego baru, w którym pośmiertnie gromadzą się typy spod ciemnej gwiazdy, by po raz ostatni snuć opowieści o swoich żywotach. Grupa to nie byle jaka, bo są wśród nich są tak znane osobistości przestępczego półświatka jak Pershing.

We wstępie Igor Jarek zdradza źródła, które posłużyły mu przy pracach nad komiksem. Efektem fascynacji mafijnym światem i lekturą książek z serii "Masa o..." są właśnie "Spodouści". Autor przyjął dosyć wyraźne ramy czasowe, począwszy od narodzin wolnej Polski i zawiązywania się organizacji przestępczych w Pruszkowie i Wołominie, aż do słynnej strzelaniny w Magdalence. Przyjęty okres zapewnił możliwość komiksowego sportretowania wielu przestępców. Z jakim skutkiem?

Z założenia "Spodouści" nie są komiksem nastawionym na większą opowieść. Igor Jarek prezentuje nam szereg krótkich wyznań słynnych polskich gangsterów i przestępców działających w końcówce ubiegłego stulecia. Określenie "krótkich" jest w tym przypadku kluczowe. Opowieści przytaczane przez recydywistów są zdawkowe, mieszczą się w kilku lub kilkunastu chmurkach i nie wykraczają objętością poza sześć stron. Jedne na tym zyskują, uderzając brutalnością i brakiem skruchy, inne nie są w stanie zaangażować w tak ograniczonym czasie. Brak fabuły spinającej wywody przestępców powoduje, że odbiorcy błyskawicznie przechodzą pomiędzy kolejnymi, nie zawsze ciekawymi, wypowiedziami. Intrygująca próba zamknięcia życia recydywistów w kilku prostych i gorzkich zdaniach miała dużo większy potencjał. Nie ma tu mowy o rozliczeniu z dawnymi grzechami, nie następuje żadne oczyszczenie. I tego bodaj zabrakło najbardziej – puenty.

Komiksy
dozorca. nie wszystko złoto

Czasami z pozornie niepasujących do siebie elementów udaje się złożyć ciekawą historię. Czy tyczy się to także "Dozorcy" Bartosza Sztybora i Ivana Shavrina?

W każdej dzielnicy dozorcy pilnują porządku przestrzeni publicznej. Jednakże Kathy Wilkes to dozorca przez duże D, gdyż oprócz standardowego serwisu trudzi się również likwidowaniem zagrożeń ze strony niebezpiecznych stworzeń. Na swoim osiedlu poznaje młodego chłopaka, który jej zdaniem ma talent i powinien dzielić z nią te obowiązki. Sęk w tym, że nastolatek o wiele silniej angażuje się w przesiadywanie na ławce w towarzystwie kumpli oraz wzdychanie do dziewczyny z bloku naprzeciwko. Czy to aby na pewno materiał na herosa?

Powyższy skrót fabuły może przypominać ścieżkę od zera do bohatera i po części taką serwuje nam scenarzysta komiksu, Bartosz Sztybor. Tylko że nie jest to ścieżka wypełniona wzniosłymi kwestiami o powinności, mocy czy przeznaczeniu protagonisty, a raczej osiedlowy bruk usłany petami po papierosach, zgniecionymi puszkami piwa i kwiecistymi dialogami koleżków. Historia rozwija się w szybkim tempie, dzięki czemu nie ma szans na nudę. Wpływa na to także objętość komiksu oraz sposób prowadzenia narracji. "Dozorca" liczy sobie 96 stron i mimo to zdarzają się strony z ledwie pojedynczymi chmurkami.

Komiksy

Komiks z Bloodshotem w listopadzie

Dodał: , · Komentarzy: 0

16 listopada ukaże się drugi komiks wydawnictwa KBOOM – "Bloodshot: Reborn – Odrodzenie". Jego akcja rozgrywa się w świecie Valiant i skupia się na jednym z bohaterów "Walecznych".

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w Bloodshot Reborn #1-5

bloodshot: reborn – odrodzenie

Naukowcy pracujący nad projektem „Duch” opracowali mikroskopijne maszyny usprawniające ludzkie ciało – ich posiadacz stawał się niepowstrzymaną maszyną do zabijania. Bloodshot dysponował nadludzką siłą, szybkością, wytrzymałością i zdolnościami regeneracji. Był bronią idealną.

Komiksy

Hawkeye #4: Rio Bravo – recenzja komiksu

Dodał: , · Komentarzy: 0
hawkeye: rio bravo

Po finalnym tomie runu Matta Fractiona przypiąłbym "Hawkeye'owi" łatkę bałaganiarskiego – ale nie w negatywnym znaczeniu. To uroczy bałagan, przez scenarzystę kontrolowany, a dla czytelnika będący nietypową zabawą narracyjną. Niestety, powodującą też trudności w lekturze.

Album poświęcony Kate Bishop za nami. W "Rio Bravo" wracamy do Clinta Bartona, który walczy z lokalną mafią, chcącą przejąć kamienicę z jego rąk. W scenach z dawnej przeszłości poznajemy dzieciństwo bohatera i relacje z bratem – debiutującym w serii.

Kate Bishop rzadko się pojawia, ponieważ akcja częściowo rozgrywa się w tym samym czasie, co "L.A. Woman". Główny duet to bracia Bartonowie. Ich relacje są bardzo dobrze stonowane. Różnice zdań nie powodują między nimi konfliktów, dochodzi tylko do lekkich spięć. Znają się jak łyse konie, stanowią zgrany zespół, a trudna przeszłość tłumaczy nastawienie do problemów. Linie czasowe zgrabnie się łączą – (intymne) retrospekcje służą dopowiedzeniu faktów i scharakteryzowaniu bohaterów. Wreszcie zapewniają emocje, choć i te są umiejętnie tonowane.

Komiksy

Komiks superbohaterski jest bardzo popularny – wśród ludzi właściwie w każdym wieku. Na rynku co rusz pojawiają się nowe tytuły z tej kategorii i "My Hero Academia – Akademia bohaterów" to jeden z nich. Jego protagonista, Deku, szkoli się na bohatera.

my hero academia – akademia bohaterów #02

W drugim tomie czytelników czekają szkolne życie, treningi i pierwsze spojrzenie na złoczyńców. Poszczególne wątki okazują się nie lada atrakcjami, dzięki którym ciągle dzieje się coś angażującego.

Komiksy
outcast: opętanie

Dobry start często okazuje się tylko przebłyskiem światła spod szarzyzny przeciętności. Te słowa pasują również do "Outcast: Opętanie".

Pierwszy tom serii Roberta Kirkmana, twórcy słynnego "The Walking Dead", wzbudził moje zainteresowanie, kolejny był już trochę słabszy, aż w trzeciej części doszło do wyraźnej zapaści. Rozciągnięta akcja nużyła i przed zapomnieniem tom ratowało głównie zakończenie, rodzące nadzieję na dużo bardziej angażujący rozwój losów Kyle'a. To samo tyczy się tomu czwartego. Znów dostajemy mocne fragmenty przedzielone wtórnością i nudnawą akcją.

Po kilkunastu stronach jeszcze miałem nadzieję na coś ciekawszego, lecz Kirkman nie po raz pierwszy pokazał, że potrafi utknąć w pętli. Generalnie ostatni tom skończył się bardzo niekomfortowo dla Kyle'a, co obiecywało mocną kontynuację. Tylko że rozwiązanie sytuacji zostało poprowadzone banalnie, a sam zabieg powtarza się w skali tomu. W dodatku przez długi czas jesteśmy obserwatorami słownych prób przeciągnięcia Wypędzonego to na jedną, to na drugą stronę. I nie tylko jego, bowiem przeciąganie szali oraz próby uwięzienia "kogoś" zasługują na miano przewodnich tematów komiksu. Dopiero końcówka wzbudza zainteresowanie i jest warta uwagi. Pytanie tylko, czy i tym razem intrygujący finał nie przerodzi się w marazm w kolejnej odsłonie. Z pewnością Kirkman dotarł do punktu, w którym nie może narzekać na brak opcji rozwinięcia fabuły. Nie wszystko jest jednak złe, a szczególnie może się podobać ewolucja niektórych postaci. Kyle pod tym względem akurat nie porywa, ale metamorfoza wielebnego Andersona z pewnością odegra jeszcze ważną rolę.

Wczytywanie...